wtorek, 17 marca 2009

Californication

Pomimo początkowej niechęci do tego serialu skłamałbym mówiąc że nie jest świetny (subiektywizm- wiadomo). Ze wytłumaczę.
Pokazana historia jest podobna to autentycznych wydarzeń z życia D. Duchownego.
smutno na to patrzeć, zwłaszcza że zawsze czułem do niego wielką sympatię.
Jednak po WIELU namowach ze strony Marcina obejrzałem jeden odcinek, drugi, trzeci...
Uznałem że jest to kino godne uwagi. Porusza wiele problemów związanych z życiem. Tych poważniejszych i tych dnia codziennego.
Osobiście odbieram to jako lekcję o tym co można stracić wcale tego nie zauważając. Bez fajerwerków i wielkich scen. Jak z rakiem płuc: powoli, systematycznie i w ciszy.
Jest to przestroga by uważniej patrzeć na to co się dzieje wokół nas.
Jakie są nasze relacje z innymi ludźmi?
Co jest naszym priorytetem?

Na koniec oficjalny opis:
"Opowieść o pisarzu przeżywającym kryzys twórczy. Hank jest autorem bardzo poczytnej książki "Bóg nienawidzi nas wszystkich", jednak przy tworzeniu kolejnego dzieła bohater nie może "sklecić" ani jednego sensownego zdania. Wpływ na to z pewnością ma fakt, że kobieta z którą ma nastoletnią córkę właśnie przyjęła oświadczyny i niedługo ma zamiar wyjść za mąż. Aby się "odblokować" Hank zaczyna przeżywać romanse trwające najczęściej jedną noc."

niedziela, 15 marca 2009

Modlitwa


Modlitwa

Królowo niebios, Cesarzowo ziemi
Pani monarsza czeluści piekielnych
Przyjm mnie, pokornym między pokornemi
Niech pośród sług twych siądę nieśmiertelnych
Mimo iż bardzo niegodny twej łaski
Dobroć twa, pani nadziemskiej pociechy
Więtsza o wiele niźli moje grzechy
Bez niej, daremnie duszy się wydzierać
Tam, kędy świecą wiekuiste blaski
W tej wierze pragnę żyć jak i umierać

Twemu Synowi powiedz, że w nim żyję
Iżby me grzechy wymazał do tyla
Jako Egipską rozgrzeszył Maryję
Lub jak wybawił mędrca Teofila
Który przez ciebie spełnił święte dzieła
Mimo iż diabłu zaprzedał swą wolę
Strzeż mnie, bym w taką nie popadł dolę
Dziewico, któraś, nie racząc otwierać
Żywota, owoc bez zmazy poczęła
W tej wierze pragnę żyć jak i umierać

Prostaczk jestem stary i ubogi
Nic nie znam - liter czytać nie znam zgoła
Oprócz parafii mej niskiego proga
Gdzie raj oglądam, harfy dookoła
I piekło, w którym potępieńców prażą
Jedno mnie trwoży, drugie zaś raduje
O daj, Bogini, niech twą radość czuję!
Ku tobie duszy daj grzesznej pozierać
Z ufnością w sercu i rzetelną twarzą
W tej wierze pragnę żyć jak i umierać

W twoim żywocie, o można Bogini
Jezus, rzuciwszy precz niebiańskie kraje
Opuszcza niebo i spieszy nas wspierać
Na śmierć swą krasę młodzieńczą oddaje
On naszym Panem i jego wyznaję
W tej wierze pragnę żyć jak i umierać

Antoni de Rivarol- aforyzmy


Prawa są dobrami, które zasadzają się na władzy; gdy władza upada, upadają także prawa.


Lud potrzebuje prawd naocznych, nie pojęciowych.


Uderzenia łap królewskich podobne są błyskom jednostkowej mocy, natomiast powstania ludowe trzęsieniom ziemi, których fale rozprzestrzeniają się w nieobliczalną dal.


Dyscyplina winna ciążyć jak tarcza, nie jak jarzmo.


Cywilizowane ludy nie są dalsze barbarzyństwu niż lśniąca stal rdzy. Ludy i metale są gładkie tylko na powierzchni.


Filozofia jako późno dojrzały owoc ducha i jesieni życia nie może być karmą ludu, który wciąż pozostaje w stanie dziecięctwa.


Gdzie armia zależy od ludu, tam rząd uzależni się w końcu od armii.


Może się zdarzać, iż spiski są niekiedy dziełem inteligentnych głów; wykonawcami ich są zawsze bestie.


Harmonia w państwie zależy od stopniowania rywalizacji i zapału współzawodnictwa; od rzemieślnika po kapitalistę i od prostego żołnierza po marszałka polnego. Na dubeltowej drabinie rang i majątku każdy naśladuje tego, kto stoi przed nim, i od którego dzieli go tylko jeden stopień godności albo bogactwa. Taka ambicja jest rozumna - filozofowie jednak połączyli skrajności, przeciwstawiając żołnierzowi marszałka, a robotnikowi bogacza; ten regres doprowadził wszystkich do upadku.


Doskonałe bezpieczeństwo i nietykalność własności oraz osoby: oto prawdziwa wolność społeczna.


Gdy książę jest pobożny, wówczas spowiednik musi być mężem stanu.


Należy ostro odróżniać arytmetyczną i polityczną większość w państwie.


Natura zmusza nas, byśmy albo zabili kurczaka, albo umarli z głodu; na tym zasadza się nasze prawo. Pochodzenie instytucji politycznych jest następujące: na potrzebach zasadzają się prawa a na prawach uprawnienia. We Francji natomiast dano ludowi uprawnienia, do których nie miał praw i prawa, których nie potrzebował.


W miarę jak wśród ludu zanikają przesądy, rząd musi zwiększyć czujność oraz surowiej dbać o dyscyplinę i autorytet.


U podwładnego grzeczność jest oznaką przynależności stanowej, podczas gdy u dobrze urodzonego znakiem wychowania. Dlatego zachował on mimo rewolucji dobre maniery, gdyż one są oznaką szlifu. Ktoś z ludu staje się natomiast grubiański, by udowodnić, że zmienił przynależność stanową. Przeklina, obraża, bo dawniej słuchał merdając ogonem: tak oto rozumie wolność.


Władca absolutny może być Neronem, lecz bywa niekiedy Tytusem lub Markiem Aureliuszem. Lud często jest Neronem, nigdy zaś Markiem Aureliuszem.


W spokojnych czasach dobre imię określa hierarchia. Podczas rewolucyj zależy od plebsu; one są epokami urojonych wielkości.


Wielki naród w stanie namiętnego rozdrażnienia zdolny jest jedynie do wielkich masakr.


Są epoki, w których rząd traci zaufanie narodu; rzadko jednak nastaje czas, gdy może mu w pełni zaufać.


Byłoby durną, okrutną dobrocią naradzać się z dziećmi co do ich przyszłości. Musimy za nie decydować, by zaoszczędzi im rozterek, które, zamiast pomnażać ich siły, pozbawiają okazywanego nam dotąd zaufania. To samo tyczy się rządzonych i rządzących.


Istnieje w narodzie, istniała także zawsze w zgromadzeniu narodowym większość składająca się z zawistników i mniejszość ambicjonalistów - jako że pierwsze rzędy niedostępne są dla wielkich mas, a pretensja do nich tylko u niektórych może być uzasadniona. Ambicja pragnie osiągnąć cel, który zawiść pragnie zniweczyć, co kończy się triumfem woli zniszczenia reprezentowanej przez większość.


Właściwym mówcą w zgromadzeniu ludowym jest namiętność.


Istnieje osobliwa zbieżność między rewolucją francuską i angielską: długi parlament i śmierć Karola I; Konwent i śmierć Ludwika XVI, następnie Cromwell i Bonaparte. Czy w przypadku restauracji zobaczymy innego Karola II jak umiera w swym łóżku oraz innego Jakuba II jak ucieka ze swego królestwa, i następujące po nich obce dynastie. W tego rodzaju prognozach nie skrywa się nic dziwacznego, należy jednak zalecić władcom, by się nimi zajęli. Karol I i Ludwik XVI zaniedbali tego całkowicie; mimo swych cnót skończyli na szafocie. Cnoty władcy nie mogą być tożsame z cnotami człowieka prywatnego: król, ograniczający się do bycia człowiekiem szlachetnym, napawa współczuciem.


Gdyby Ludwik XVI 10 sierpnia zginął z bronią w ręku, wówczas jego krew obficiej użyźniłaby lilie. Śmierć na szafocie wśród milczenia tłumów na zawsze pozostanie piętnem - dla narodu, dla tronu, a nawet dla wyobraźni.


Znużeni ładem Francuzi zaczęli się masakrować; znużeni masakrą poddali się w jarzmo Napoleona, który kazał ich wyrzynać na polach bitewnych.


Gdy pytano mnie o możliwy koniec rewolucji, odpowiedź brzmiała: Albo król będzie miał armię, albo armia wyłoni króla. Dodałem ponadto: jeszcze dożyjemy, że wyda ona jakiegoś obdarzonego szczęściem żołnierza, gdyż miecz zawsze kończył rewolucje: Sulla, Cezar, Cromwell są tego przykładami.


Każdy filozof, który rozmyśla nad problemami ustroju i konstytucji, jest brzemienny w jakobina: to jest prawda, o której Europa nie powinna zapomnieć.


Polityka przypomina baśniowego Sfinksa: pożera wszystkich, którzy nie mogą rozwiązać jego zagadek.


Naród bez wiary i ziemi skarleje jak Antaios zawieszony między niebem a ziemią.


Rozum zawiera zarówno prawdy, które trzeba wypowiedzieć, jak i te, które należy przemilczeć.


Złoto jest królem królów.


Wojna jest sądem królów; zwycięstwa to jego wyroki.


Dla plebsu nie istnieje wiek oświecony. Plebs nie jest francuski, angielski czy hiszpański, jest taki sam w każdym czasie i w każdym kraju: wciąż kanibalistycznie łaknący połknąć bliźniego, a gdy mści się na swym rządzie, karze jawnymi aktami hańby przestępstwa nie zawsze dowiedzione.

Jako że książęta są widzialną cząstką władzy, powinno ich prywatne życie - ich gry, ich przyzwyczajenia, ich przyjemności - być ujawnione jedynie wtajemniczonym w ten symboliczny układ. Dla ludu mają stanowić tajemnicę. Dotyczy to w jeszcze większej mierze papieży. Benedykt XIV ceniony przez duchową elitę, lekceważony był przez rzymski lud.


Pewien dworak zapytany przez Ludwika XV o godzinę odpowiedział: jest ta, jaką wasza wysokość sobie zażyczy.


Jako król Ludwik XVI zasłużył na swe nieszczęście, ponieważ nie znał się na swym rzemiośle. Jako człowiek nie zasłużył na nie. To cnoty wyobcowały go z narodu.


Zadaniem każdego rządu jest ochrona społeczności; a społeczność nie ma i nie może mieć od swych początków innego celu jak gwarancja bezpieczeństwa i własności. Ta jasna, ostra i pojemna definicja wykluczałaby wszelką sprzeczność, gdyby nie dodano do niej w niezręczny sposób jako pleonazmu dwuznacznego i spornego słowa wolność.


Mirabeau zwykł na trybunie naśladować postawę statuy lorda Chathama, a w jednej z mów sprzedał dowcip, którego autorem było pewne dziecko. Cóż można powiedzieć o zdolnościach mówcy, który swe gesty zawdzięcza zmarłemu a dowcip dziecku.


Dzisiejsza arystokracja jest tylko upiorem swych przodków.


Podstawowa idea religii żydowskiej zasadza się na przekonaniu, że Bóg Żydów sobie wybrał spośród wszystkich narodów. Przez tę ideę Mojżesz wzniósł spiżowy mur między swoim narodem a wszystkimi innymi. Więcej nawet: wystawił ten nieszczęśliwy naród na klątwę uniwersum. Lecz w cudowny sposób zapewnił mu właśnie dzięki tej powszechnej nienawiści nieśmiertelność. Sympatia lub nawet obojętność narodów byłaby już dawno przyczyną zniknięcia Żydów; stopiliby się, już to przez wymieszanie, już to przez wojny lub rozproszenia. Utrzymała ich nienawiść plemienia ludzkiego; na niej zasadza się ich nieśmiertelność.


Dewotka zawierza kapłanom, wolnomyśliciel filozofom; obydwoje są lekkomyślni.


Większość naszych bezbożników rekrutuje się spośród zrewoltowanych wiernych.


Niektórym z bogactwa pozostaje tylko strach przed jego utratą.


Młodzieńcy są wobec kobiet wstydliwymi bogaczami, starcy natomiast bezwstydnymi żebrakami.


Z poufałości wynikają zarówno największa delikatność uczuć jak i najsilniejsza nienawiść.


Gadatliwa zawiść jest zawsze nieporadna. Groźna jest zawiść, która milczy.


Są cnoty zastrzeżone wyłącznie dla bogactwa.


Gdyby głupcy przeczuwali cierpienia, jakie nam sprawiają, wówczas okazywaliby nam współczucie.


Nic bardziej obrzydliwego jak bogactwo bez cnót.


Na dziesięć osób, które o nas mówią, dziewięć opowiada to, co najgorsze, a ta dziesiąta, która mówi dobrze, wyraża to jak najgorzej.


Jeśli na dworach sposób myślenia i wyrażania myśli jest subtelniejszy niż gdzie indziej, to dlatego, iż istnieje tam przymus skrywania myśli i uczuć.

"Świat Dysku"- cytaty

Dzięki Mona :)




"Elfy są przedziwne. Budzą zadziwienie.
Elfy są cudowne. Sprawiają cuda.
Elfy są fantastyczne. Tworzą fantazje.
Elfy są urocze. Rzucają urok.
Elfy są czarowne. Splatają czary.
Ich uroda powala. Strzałą.
Kłopot ze słowami polega na tym, że ich znaczenie może sie wić jak wąż. A jeżeli ktoś chce znaleźć węże, powinien ich szukać za słowami, które zmieniły swój sens.
Nikt nigdy nie powiedział, że elfy są miłe.
Elfy są złe."


"Obok łóżka stał słój ze słodyczami i butelka przezroczystej cieczy ze skomplikowanego destylatora za szopą na drewno. Ściśle biorąc nie była to whisky, i ściśle biorąc nie był to gin, ale za to przezroczysta ciecz miała dokładnie 90 procent zawartości alkoholu i dawała pocieszenie w przykrych chwilach o trzeciej nad ranem, kiedy człowiek budzi się i nie pamięta kim jest. Po szklaneczce przezroczytsaej cieczy wprawdzie dalej nie pamiętał, ale to już nie przeszkadzało, bo i tak był już kimś innym."


Rodzina Morta zajmowała się destylacją wina z zeszłorocznych winogron. Trunki takie są bardzo mocne i poszukiwane przez wróżbitów, ponieważ oczywiście pozwalają im widzieć przyszłość. Jedyny problem w tym, że cierpi się kaca na dzień przed i trzeba wiele wypić, żeby się go pozbyć.


"NIE, NIE MOŻESZ JEDZIĆ NA KOCIE. KTO TO SŁYSZAŁ O ŚMIERCI SZCZURÓW NA KOCIE? ŚMIERĆ SZCZURÓW POWINIEN JEŻDZIĆ NA JAKIMŚ PSIE."


"Słońce wschodziło powoli, jakby nie było pewne, czy w ogóle warto się wysilać"


"Nigdy nie buduj lochu, z którego nie potrafiłbyś się wydostać"


"I przyniósł jakiegoś trupa. -Na pole bitwy? Wiecie, to nie piknik, gdzie każdy przynosi własne zapasy."


"Ankh zawsze budziła w nim (Teppicu) przygnębienie, ponieważ włożona do niej lilia wodna na pewno by się rozpuściła. Ankh zbierała ścieki z rozległych piaszczystych równin, sięgających aż do Ramtopów, a kiedy docierała do ankh - morpork, można ją było nazwać płynną tylko dlatego, że poruszała się szybciej niż grunt wokół niej. Gdyby Chidder do niej zwymiotował, stałaby się pewnie minimalnie czyściejsza"


"Ankh to jedyna rzeka, którą można kroić nożem"


"Ankh to jedyna rzeka, na której można narysować obrysy denata"


"Gdyby uśmiechnął się trochę szerzej to odpadłby mu czubek głowy"


"ten stan umysłu można osiągnąć po 30 latach medytacji lub w czasie 3 minut zażywania zakazanych ziół"


'masz smiech jak nekrofil w kostnicy'


"Rasizm na Dysku nie stanowił większego problemu, ponieważ - przy wszystkich trollach, krasnoludach i innych - gatunkzm był o wiele ciekawszy. Biali i czarni żyli w doskonałej zgodzie i wspolnie przesladowal zielonych"


"królestwo było tak małe, że jego król nawet przeciągnąć porządnie się nie mógł bez paszportu"


To ważne. Niedoświadczeni podróżnicy mogą przypuszczać, że "Aargh!" jest wyrażeniem uniwersalnym, jenak w beTrobi oznacza to "Wielce radosne", w Howondalandzie natomiast rozmaicie: albo "Chciałbym zjeść twoją stopę", albo "Twoja żona jest wielkim hipopotamem", albo też "Witam, myśli pan Filetowy Kot". Pewne plemię zyskało przerażającą reputację okrutników tylko dlatego, że jeńcy krzyczą -ich zdaniem- "Szybko! Dolać wrzącego oleju!"


Powiedzmy, że on jest typem człowieka, który, gdyby zapanował totalny i absolutny chaos, stałby na szczycie góry w mokrym, miedzianym pancerzu podczas burzy z pierunami, wrzeszcząc na całe gardło, że wszyscy bogowie to bękarty.


Mógłby posłać po Practi, swoją ulubioną podręczną, żeby mu coś zaśpiewała. Życie zdawało się być piękniejsze, kiedy milkła.


"panując nad własnym przeznaczeniem jak bańka mydlana w huraganie"


"DZIEŃ BREBBA I LEPPISA to jedno z ważniejszych świąt w kalendarzu Gildii Złodziei. Cała Rada Gildii rusza procesją wokół miasta, zatrzymując się przy każdej z bram i pytając głośno 'Brebb czy Leppis?' ". Tradycja ta zawdzięcza swój początek Hugowi Brebbowi i Archibaldowi Leppisowi, dwóm ryzykantom, którzy zdołali ukraść sygnet i chustkę z monogramem samemu lordowi Snapcase'owi, wówczas Patrycjuszowi Ankh-Morpork, w trakcie państwowej procesji Drogą Królewską, 27 sierpnia. Lorda Snapcase'a tak ubawiło to zuchwałe przestępstwo, że kazał na trzy miesiące wywiesić na wszystkich miejskich bramach różne kawałki złodziejskiej dwójki oraz ogłosił konkurs dla dzieci, które miały dopasować do siebie wszystkie części."


"żołnierzyk miał strój w takich kolorach, że tylko w klubie dla kameleonów na ciężkich prochach nie rzucałby się w oczy"


Powszechnie uznawano, że miasto jest bardzo zdrowe. Niewiele zarazków potrafiło tu przetrwać.


Liczne nędzne dzielnice doświadczyły powodzi, jeśli wolno użyć tego słowa wobec cieczy, którą można nosić w siatce.


"Krasnoludy znane są ze swojego poczucia humoru. Ludzie patrzą na nie i mówią: Te małe dranie nie mają za grosz poczucia humoru."


"Rozkazywać kotu? Łatwiej jest przybić galaretkę do ściany."


"-W takim razie proszę, znęcaj się nade mną tylko dlatego, że jestem drzewem. Typowe dla kobiet."


"wrócił do alejki, w której kapral Nobbs skończył zaznaczać kredą obrys ciała. Oprócz tego, Nobby pokolorował obrys, dorysował mu fajkę w ustach i laskę w ręce, a do tego dodał parę drzew i krzaczków w roli tła - przechodnie zaś zdążyli już wrzucić do hełmu kaprala siedem pensów. "


Kiedy zmierzali do obozowiska D'regów, inne postacie ześlizgiwały się z wydm. Jedna z nich nie miała ręki, a z piersi sterczał jej miecz.
- Jak ci poszło, Reg? - spytał Vimes. (oni sa zombi tak dla ulatwienia )
- Trochę dziwnie, sir. Kiedy ten pierwszy odrąbał mi rękę i wbił miecz, miałem wrażenie, że reszta stara się nie wychodzić mi w drogę. Można by pomyśleć, że nigdy jeszcze nie widzieli kogoś przebitego mieczem.
- Znalazłeś rękę?
Reg zamachał czymś w powietrzu.
- To kolejna sprawa - powiedział. - Pary z nich nią uderzyłem, a oni uciekli z wrzaskiem.
- To twój system walki wręcz. Trzeba się do niego przyzwyczaić.
- Czy wziął pan jeńca?
- W pewnym sensie. - Vimes obejrzał się. - Chyba zemdlał. Nie mam pojęcia dlaczego.
Reg pochylił się.
- Ci cudzoziemcy są dziwni - oświadczył konfidencjonalnym szeptem.
- Reg...
- Tak?
- Ucho ci wisi.
- Naprawdę? Co za draństwo. A myślałem, że gwóźdź wytrzyma."


Powszechnie wiadomo, że dziewięć dziesiątych mózgu nie jest wykorzystywane. Jak większość powszechnie znanych faktów, i ten nie jest prawdziwy. Nawet najgłupszy Stwórca nie zadałby sobie trudu, by wkładać do ludzkiej głowy parę funtów zbędnej szarej mazi (...)
Ta część mózgu oczywiście jest wykorzystywana. A jedną z jej funkcji jest sprawiać, by cudowne wydawało się normalne, a niezwykłe zmieniło się w zwyczajne.


Niestety, dzikie i nierozważne idee mają niepokojącą skłonność rozprzestrzeniania się i zyskiwania zwolenników.


Bogowie nie lubią ludzi, którzy nie pracują. Ludzie, którzy nie są przez cały czas zajęci, mogliby zacząć myśleć. Część mózgu istnieje jedynie po to, by do tego nie dopuścić.
Jest bardzo sprawna. Potrafi skłonić człowieka, by doświadczał nudy w otoczeniu cudów.


"Daj komuś ogień, a będzie mu ciepło przez jeden dzień, ale wrzuć go do ognia, a będzie mu ciepło do końca życia."


Całe życie jest jak oglądanie migawki. Tylko zawsze wygląda tak, jakby człowiek przyszedł o dziesięć minut spóźniony i nikt nie chce mu opowiedzieć, o co chodzi, więc musi sam się wszystkiego domyślać.
I nigdy, ale to nigdy nie zdarza się okazja, żeby zostać na drugi pokaz.


Kluczem do zrozumienia wszelkiej religii jest fakt, że dla boga najlepszą zabawą są Węże i Drabiny z nasmarowanymi tłuszczem szczeblami.

Cytaty od Marcina

Dzięki że pamiętasz :)


"...nie można używać tak przesadnych słów jak "niedostępna", bo może na tym świecie nie ma takich kobiet." Kawabata Yasunari " Tysiąc żurawi"


"Usuń ze swojego słownika słowo problem i zastąp słowem wyzwanie. Życie stanie się nagle bardziej podniecające i interesujące" Donna Watson


"Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonalość." Michał Anioł


"Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych i złych. Ludzie są albo czarujący, albo nudni". Oscar Wilde


"Zawsze się znajdzie odpowiednia filozofia do braku odwagi." Albert Camus


"Każda minuta zwłoki (...) przedłuża teraźniejszość". Frank Herbert "Mesjasz Diuny"


"Zla kobieta należy do tego rodzaju istot, których mężczyźni nigdy nie mają dosyć". Oscar Wilde


"Mówcy powinni mieć na uwadze nie tylko to, by wyczerpać temat, ale także by nie wyczerpać słuchaczy". Winston Churchill


"Co jest szczęściem? - Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór". Fryderyk Nietzsche


"Jaki dzień w moim życiu byl najpiękniejszy? To nie byt dzień. To była noc. " Brigitte Bardot


"Nie będzie przyjacielem kobiety, kto może być jej kochankiem". Honore de Balzac


"Kobiety z reguły starają się sprawić, by mężczyzna się zmienił; Przerobiony zaś przestaje im się podobać". Marlena Dietrich


"Nigdy nie krzywdzę kobiet... sprawiam im rozkosz. Największą rozkosz jakiej kiedykolwiek doświadczą". Don Juana de Marco





Oscar Wilde:

Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej.

Tylko jedna rzecz jest gorsza niż gdy o nas mówią, a mianowicie, gdy o nas nie mówią.


Tylko niestali znają przyjemność miłości. Aby poznać jej tragedie, trzeba być stałym.


Brzydkie kobiety są zawsze zazdrosne o mężów, piękne nigdy.


Chcąc odzyskać młodość, trzeba tylko powtórzyć swoje szaleństwa.


Dawniej mieliśmy zwyczaj kanonizowania naszych bohaterów - obecnie ich trywializujemy.


Jedyny sposób postępowania z kobietą? Gdy jest ładna, zalecać się do niej- gdy jest brzydka, zalecać się do innej.


Jedynym grzechem jest głupota.


Jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest uleganie jej.


Jeśli chcesz wiedzieć co ma na myśli kobieta, nie słuchaj tego, co mówi- patrz na nią.

Aforyzmy





Aforyzm jest ostatnim ogniwem długiego łańcucha myśli.


Radość podróżowania wynika stąd, że to co nas interesuje, ciągle się zmienia.


Im większe szczęście, tym mniej należy mu ufać.


Mężczyzn namiętność bardzo często oślepia, każąc widzieć w kochance zalety, których nie ma.


Co nie jest pożyteczne dla roju, nie może być tak samo pożyteczne dla pszczoły.


Bliski jest czas, kiedy zapomnisz o wszystkim; bliski jest czas, gdy wszyscy zapomną o tobie.


Życie mężczyzny ufarbowane jest na kolor jego wyobraźni.


Żyjemy nie tak jak byśmy chcieli, lecz tak jak możemy.


Jakże uroczą jest istotą człowiek, jeżeli jest człowiekiem.


Małżeństwo jest złem, ale jest to zło konieczne.


Nie chwal nigdy siebie.


Kto ludzi miłuje, sam zaś nie jest miłowany, niech zbada swój do ludzi stosunek.


Widzę i pochwalam lepsze, lecz wybieram gorsze.


Miłość sycić trzeba słodkimi słowami.


Co źle znosisz, będziesz dobrze znosił: przywyknij tylko.


Kobiety lubią jak się je prosi.


Miłość to rodzaj służby wojskowej.


Łagodny pokuj przystoi ludziom, gniewne szczekanie zwierzętom.


Troska znika i rozpuszcza się w winie.


Każdy myśli tylko o własnej przyjemności.


Kobieta jest kwiatem, który tylko w cieniu mężczyzny może rosnąć i pachnieć.


Nie kocha szczerze żadnej, kto więcej jak jedną kobietę kocha.


Nic nie dzieje się przypadkowo, zawsze jest jakaś przyczyna i konieczność.


Puste beczki i głupcy robią dużo hałasu.


Nie ma groźniejszego potwora od człowieka.


Gdy głupi milczy, za mądrego poczytany bywa.


Nie było wielkiego geniuszu bez domieszki szaleństwa.

Stańczycy- Jacek Bartyzel

1. W 1869 r. na łamach założonego trzy lata wcześniej miesięcznika 'Przegląd Polski' zaczęły się ukazywać satyryczne listy, składające się na cykl zatytułowany 'Teka Stańczyka'. Listy te były stylizowane na modłę korespondencji antycznej, a ich rzekomi autorzy i adresaci nosili zabawne, często (co typowe w gatunku satyrycznym) tzw. mówiące imiona i przydomki: Brutusik, Sycyniusz - trybun ludowy, Liberiusz Bankrutowicz - kandydat do parlamentu, Sprycimir - dziennikarz, Trwóżnicki - urzędnik bankowy, czy Aldona - kobieta polityczna. Naprawdę za tymi pseudonimami ukrywali się (niezbyt zresztą szczelnie) młodzi publicyści konserwatywni: Stanisław Koźmian, Stanisław hr. Tarnowski i Józef Szujski. Równie łatwe były do rozszyfrowania miejsca akcji: Tygrysów to Lwów, Kraków - Gawronów, Chaopolis - Wiedeń, zaś Głuposiówka nad Szujówką tłumaczyła się sama.

Cel tego 'skandalicznego' przedsięwzięcia był jeden: wyrwać polskie społeczeństwo ze stanu somnambulicznego zaczadzenia bezrozumnym, martyrologicznym patriotyzmem, skompromitować szaleńców i demagogów głoszących nadal - mimo straszliwej klęski, dopiero co poniesionej - ideę 'nieprzerwalności powstania', ośmieszyć tzw. tromtadrację, polegającą na nieustannym i jałowym celebrowaniu rocznic i obchodów narodowych - przeciwstawiając temu wszystkiemu ideę patriotyzmu rozumnego i odpowiedzialnego; patriotyzmu politycznego, skierowanego ku osiąganiu konkretnych celów w realnie istniejących warunkach, a (szczególnie) dla ocalenia bytu narodowego.

Niestety, opinia dostrzegła w 'Tece...' upostaciowanej wymownym symbolem mądrego błazna Zygmunta Starego, tylko szyderstwo ze świętości i rozdrapywanie niezagojonych jeszcze ran; nawet starsi, bardzo pryncypialni i solenni konserwatyści, jak Paweł Popiel, byli oburzeni nie tyle treścią i przesłaniem, co tonem ironicznym i satyrycznym.

Zauważmy: od dwóch stuleci rozmaici 'lewomyślni' wmawiają nam, że są awangardą intelektualnej odwagi, że to oni rozkruszają w pył mur zadowolonego z siebie głupstwa, wzniesiony i okopany przez 'dobrze-myślących'. Niekłamana historia dowodzi jednak - i to od dwóch tysiącleci z okładem - czegoś całkiem przeciwnego: to reakcjoniści - Sokrates, św. Augustyn, Burke, Norwid, Stańczycy właśnie, głoszą myśli naprawdę śmiałe i 'nowe' (choć w innej, transhistorycznej perspektywie, 'stare'), za które poczciwi postępowi durnie, od ateńskiego demosu począwszy, ostracyzmują ich i wyklinają.

2. Konserwatyści krakowscy, zarówno starszego pokolenia, wydający od 1848 r. 'Czas', jak i przyszli Stańczycy, wykazywali rezerwę, a w końcu i wrogość do ostrożnej polityki margrabiego Wielopolskiego; dlatego, chociaż wybuch powstania w styczniu 1863 r. zaskoczył ich, po krótkich wahaniach poparli je, i już 13 lutego 'Czas' uznał Powstanie za narodowe. Bez przesady można powiedzieć, że to właśnie 'Czas' swoją sugestywną publicystyką i konfabulowanymi 'reportażami' z pól bitewnych stworzył legendę o spontanicznym i masowym zrywie; bez tego i bez poparcia 'Białych' powstańcza ruchawka wypaliłaby się niemal niezauważalnie po paru tygodniach. Słony przyjdzie im zapłacić rachunek za ten niewątpliwy błąd polityczny, ale też jednego zarzucić im niepodobna: że przynajmniej w tym razie, kiedy po latach bili się za ów błąd w piersi, bezzasadne były słowa Stańczyka z 'Wesela': 'Acan spowiedź czynisz z cudzych grzechów'.

Swój akces do Powstania konserwatyści uzasadniali, jak wiadomo, widokami na umiędzynarodowienie sprawy polskiej przez Francję, Anglię i Austrię; rachowali na przerodzenie się lada dzień interwencji dyplomatycznej w zbrojną. Zwłaszcza młodzi adepci Hotelu Lambert - Tarnowski, Koźmian, Wodzicki - uwierzyli we frazesy i półsłówka Napoleona III, w jego sławetne 'durez!' i zaangażowali się całą parą w powstanie, kierując jego agendami w Galicji. Wszyscy też ponieśli tego kroku konsekwencje, zwłaszcza Tarnowski, który stracił w potyczce brata, a sam spędził w austriackim więzieniu ponad 1,5 roku.

Zapewne jednak nie tylko rachuby na obcą interwencję kierowały konserwatystami, gdy ulegali tyleż własnym złudzeniom, co szantażowi moralnemu ze strony 'czerwieńców'; również i to tragiczne, rycerskim imponderabiliom, które wyraził człowiek tak trzeźwy, jak Paweł Popiel, słowami: 'gdy krew się leje, choćby bezużytecznie, gdy jedni poświęcają się w szale i giną, czy wolno obwinąć się w płaszcz roztropności i patrzeć bez udziału? Dlatego i Popiel, który pierwszy, i to najbezwzględniej, potępił powstanie, a dla jego przywódców żądał ostracyzmu w polskim życiu narodowym, też w pierwszym odruchu posłał swoich synów do lasu.

3. Wnioskiem, jaki Stańczycy wyciągnęli z katastrofy Powstania Styczniowego i stanięcia wobec groźby już nie tylko niemożności odbudowania państwa, ale wręcz utraty tożsamości narodowej, był postulat zawarcia ugody z monarchią austriacką. Przemawiały za takim rozwiązaniem co najmniej trzy okoliczności.

Po pierwsze, ugoda taka - ugoda, a więc obustronnie korzystny kompromis, a nie kapitulacja z narodowo-państwowych aspiracji - była, w przeciwieństwie do pozostałych zaborów, zwłaszcza rosyjskiego, możliwa. Po serii porażek zewnętrznych (utrata prowincji włoskich, klęska pod Sadową) Austria przeżywała poważny kryzys, a wielonarodowościowa struktura cesarstwa Habsburgów uniemożliwiała rządowi wiedeńskiemu prowadzenie polityki germanizacyjnej, czy choćby represyjnej; przeciwnie - rząd wycofał się z niej na całej linii, a otwarte pozostawało jedynie pytanie, w jaki sposób zostanie przebudowane państwo i ile na tym skorzystają galicyjscy Polacy. I chociaż nie udało się ostatecznie przeforsować rozwiązania w ówczesnych warunkach optymalnego, tj. federalistycznego, a Galicja uzyskała jedynie autonomię w ramach austriackiego członu dualistycznej (Austro-Węgry) monarchii, to jednak, tak czy inaczej Polacy w tym zaborze zyskali możność normalnego narodowego życia, rozwijania kultury umysłowej, artystycznej i politycznej. Przez następne pół wieku Galicja była po prostu aparatem tlenowym dla polskości, która dzięki temu zasileniu mogła przetrwać i w pozostałych zaborach, gdzie coraz bardziej brakowało tchu.

Po drugie, Austria była jedynym spośród opresorów Polski państwem katolickim, a przez to niewątpliwie należącym do cywilizacji zachodniej (łacińskiej). Stawka na katolicką monarchię Habsburgów dawała więc pozbawionemu własnej państwowości narodowi polskiemu szansę wytrwania przy tej cywilizacji i przetrzymania brutalnego naporu turańskiej moskiewszczyzny i pruskiego bizantynizmu.

Po trzecie, Austria przekształcając swój ustrój nie tylko dawała Polakom możność autonomicznego samorządzenia się w Galicji, ale również ich uczestnictwa w życiu ogólnopaństwowym - czego, zwłaszcza ze względu na permanentną opozycję Czechów, a także części 'wielkoniemiecko' nastawionych Austriaków, wręcz potrzebowała. Tym samym, Polacy zyskiwali szansę posiadania niejako 'państwa zastępczego', mogli nie odwyknąć bez reszty od umiejętności rządzenia, wyłaniać z siebie elitę, która współrządząc państwem obcym zyskiwała przygotowanie do rządzenia państwem własnym, gdy tylko nadarzy się sposobność jego odbudowania. Nie zapominajmy poza tym, że konserwatyści galicyjscy kładli nacisk na oblig lojalności wobec monarchy - cesarza Austrii, który był również tytularnym królem Galicji i Lodomerii, a nie wobec austriackiego państwa czy rządu. Taki był również sens słynnego, a niesłusznie podawanego za przykład oportunizmu, adresu Sejmu Galicyjskiego z 1866 r. ('... przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy...'); taka personifikacja lojalności pozwalała uniknąć identyfikowania się z obcą, państwowością tam, gdzie interes cudzy kolidowałby z własnym interesem narodowym.

4. Koncepcje polityczne Stańczyków wyrastały nie tylko z choćby najwnikliwszych analiz aktualnego położenia sprawy polskiej, ale zakorzenione były w głębokiej wiedzy historycznej i refleksji historiozoficznej. Kluczowym dla rozpoznania Stańczykowskiego stylu myślenia tekstem jest pochodzący z 1877 r. esej Józefa Szujskiego 'O fałszywej historii jako mistrzyni fałszywej polityki'. Szujski, który najmocniej w tym gronie akcentował swój ideowy i historiozoficzny monarchizm, przedstawił interpretację dziejów ojczystych dezawuującą, pseudonaukowe - a tak panujące nad umysłami współczesnych - baśniopisarstwo Lelewela, a mówiąc dokładnie jego teorię wrodzonego jakoby Słowianom 'gminowładztwa', i z tego punktu widzenia apoteozującą także ustrój 'demokracji szlacheckiej'. Szujski przeciwnie: wykazywał normalne, tj. monarchiczne predylekcje narodu polskiego i dowodził, że za panowania Piastów, a potem pierwszych Jagiellonów, budowano solidnie państwo oparte na zdrowej harmonii pomiędzy pierwiastkiem władzy (autorytetu) a pierwiastkiem samorządu i wolności; dopiero począwszy od konstytucji 'Nihil novi' (1505 r.), a zwłaszcza od wprowadzenia 'zgubnej formy', jaką była elekcja tzw. wolna, tj. powszechna i nie ograniczona prawem dynastycznym, nastąpiło poszarpanie tej harmonii. Jednostronny rozwój w kierunku wolności paraliżował wysiłki władzy starającej się zachować i wzmocnić państwo, rozprzestrzeniała się coraz bardziej anarchia, a niweczona była więź pomiędzy władzą a narodem; w końcu, za Sasów, uległa ona całkowitemu zniszczeniu. To właśnie zatem: zlekceważenie autorytetu, władzy i prawa, jest naszą 'winą własną', nie dozwalającą usprawiedliwiać upadku państwa jedynie 'obcą przemocą'.

5. W 1879 r. drugą, po Szujskim, konserwatywną syntezę dziejów Polski dał młodszy 'kuzyn' Stańczyków, Michał Bobrzyński, który zresztą dzięki swej długowieczności oraz talentom politycznym stał się rychło liderem obozu zachowawczego na kilka dziesięcioleci. Z kolei to pierwsze, a chyba i najważniejsze dzieło niespełna 30-letniego profesora Wszechnicy Jagiellońskiej pozostało najsłynniejszym manifestem tzw. krakowskiej szkoły historycznej i wiązanego z tą szkołą pojęcia 'pesymizmu' historycznego w ocenie przyczyn upadku Rzeczypospolitej. Bobrzyńskiego 'Dzieje Polski w zarysie' miały oczywiście wiele punktów wspólnych z równie 'pesymistycznymi' pracami Szujskiego czy księdza Kalinki, ale były też w nich akcenty wyraźnie odmienne. Przede wszystkim, brak tu było charakterystycznych dla starszych Stańczyków ujęć metafizyczno-religijnych. Bobrzyński nie rozprawiał o błędach i winach w kategoriach moralnych, czy o sprzeniewierzeniu się przez naród nakazom Opatrzności; analizował i piętnował wyłącznie błędy polityczne. Co więcej, posunął się nawet do wyrażenia czegoś na kształt żalu, że władcy polscy (a konkretnie ten, który miał ku temu sposobność i powody, tj. Zygmunt August) nie zdecydowali się na utworzenie Kościoła Narodowego i - jak mniemał - wzmocnienie tą drogą państwa, na podobieństwo decyzji Henryka VIII Angielskiego. Również, zamiast Szujskiego pojęcia 'harmonii' między władzą a narodem, wprowadził Bobrzyński kategorię 'równowagi', bardziej socjologiczną, niż solidarystyczno-duchową, związaną z interesami warstw i grup. Była mu też w zasadzie obojętna forma rządu - monarchiczna czy republikańska, absolutystyczna czy parlamentarna etc. byle by 'rząd' (tu: właściwie administracja) był silny i sprawny. Wreszcie, Bobrzyński ujemnie oceniał ekspansję Polski na wschód, uważając, że wyczerpała ona i rozproszyła na zbyt dużych przestrzeniach energię narodu, a to przekonanie uderzało w ideę, do której starsi Stańczycy, zwłaszcza Tarnowski i Szujski, byli bardzo przywiązani - polskiej misji szerzenia katolicyzmu i latyńskości na Wschodzie.

Dzieło Bobrzyńskiego spotkało się z ostrzejszą bodaj, niż od ideowych przeciwników, choć (jak przystało konserwatystom) elegancką w formie, krytyką we własnym obozie. Oczywiste, że najcięższy zarzut dotyczył relatywizowania religii katolickiej. Mentor Stańczyków jeszcze z okresu ich terminowania w emigracyjnych 'Wiadomościach Polskich', ks. Walerian Kalinka napisał, nie bez racji, że Kościół jest dla Bobrzyńskiego instytucją li tylko polityczną i o tyle dobrą, o ile służy państwu i przyczynia się do 'wzmożenia siły rządowej'. W zarzucie tym było więc domniemanie odrzucenia przez Bobrzyńskiego opatrznościowej roli Boga w historii i sprowadzenia go do 'formy stylistycznej', poręcznej w krzepkiej dłoni Hobbesowskiego Lewiatana. Podobne argumenty wysuwał Szujski, który zwracał uwagę na uleganie przez Bobrzyńskiego metodologii pozytywistycznej i mentalności liberalnej. Ta kontrowersja powinna nam uprzytomnić okoliczność ważną, a często - z powodu nadużywania w związku z konserwatyzmem pojęcia 'realizm' - zapoznawaną; tą mianowicie, iż mimo krytyki wynaturzeń tzw. romantyzmu politycznego, polski konserwatyzm był w swojej osnowie filozoficznej, a zwłaszcza w filozofii dziejów, głęboko zakorzeniony w romantyzmie. Oczywiście w jego katolicko-tradycjonalistycznej wersji, w Polsce reprezentowanej przede wszystkim przez Krasińskiego i Cieszkowskiego, a sięgającej myśli św. Augustyna. Skądinąd, zbliża to akurat polski konserwatyzm XIX stulecia do jego francuskich (Chateaubriand, de Maistre) czy niemieckich (A.H. Müller, J. Görres) odpowiedników. Na tym tle dopiero właśnie Bobrzyński wydaje się pierwszym polskim odpowiednikiem konserwatyzmu 'realistycznego' czy 'pozytywistycznego' w guście Taine'a, czy anglosaskich 'imperialistów' (choć chyba przesadą byłoby powiedzieć, że tych ulegających 'socjaldarwinizmowi'; dla równowagi przypomnijmy, że pomimo agnostycznej metodologii dziejów Bobrzyński był bez wątpienia szczerze, a wedle wielu świadectw wręcz 'naiwnie' wierzącym katolikiem).

6. Cywilizacyjny okcydentalizm Stańczyków nie był wyłącznie kanonem ich światopoglądu, ale posiadał swoje konkretne 'przełożenie' polityczne w postaci ich antyrosyjskości. Stańczycy uważali Rosję za wroga nr 1 Polski, z powodów zarówno politycznych, kulturowych, jak religijnych (a zatem, dodajmy, ich poglądy były, w pewnym sensie, idealnie symetryczne do przekonań Katkowa, Dostojewskiego czy innych słowianofili rosyjsko-prawosławnych, dla których Polska z kolei była 'zdrajczynią' sprawy słowiańskiej i forpocztą 'jezuityzmu'). Rosja, dla Szujskiego czy Tarnowskiego, to nie tylko zaborca lwiej części ziem Rzeczypospolitej, ale również prawosławna schizma, autokratyczny (a nie autorytarny) bizantynizm, wreszcie niewolnicze, azjatyckie 'kacapstwo'. Wrogość do Rosji była tedy jedną z ważnych przesłanek stańczykowskiej orientacji na Austrię, która - także zagrożona, zwłaszcza na obszarze ziem Korony św. Wacława i na Bałkanach, przez panslawizm - może i powinna mieć interes we współdziałaniu z polskim społeczeństwem.

W pierwszych latach popowstaniowych to stanowisko Stańczyków przybierało nawet postać (ostrożnych) kalkulacji na współdziałanie ofensywne, czy wręcz wojnę Austrii, popieranej przez Francję, z Rosją, która mogłaby zaowocować odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Nadzieje te jednak rozwiewały się stopniowo, począwszy od klęski Francji w wojnie z Prusami, a ostatecznie pogrzebane zostały w 1878 r., kiedy to na Kongresie Berlińskim kanclerzowi Niemiec Bismarckowi udało się wskrzesić sojusz trzech cesarzy. Tym samym sprawa polska przestała na pół wieku istnieć jako zagadnienie polityki europejskiej. Stańczycy zrozumieli tę gorzką lekcję historii, a ponieważ wtedy byli już bez wątpienia ową 'warstwą przodkującą' w narodzie, o której rozprawiali niedawno, im właśnie przypadł ciężki obowiązek podjęcia w imieniu narodu decyzji. Stanisław Koźmian w 'Czasie' ogłosił abdykację z prowadzenia, na bliżej nieokreślony czas, ponadzaborowej polityki czynnej, a na miejsce tegoż proklamował zadanie dla społeczeństw każdego z zaborów osobno: starania się, odpowiednio do warunków, o zachowanie tożsamości narodowej, kulturalnej i religijnej. To właśnie nazwano rychło 'trójlojalizmem'.

Wbrew jednak obiegowym, a skrajnie uproszczonym opiniom koncepcja trójlojalizmu (zwłaszcza jeśli rozumieć ją na sposób czynny i uprzedzająco-deklaratywny) nie była akceptowana do końca nawet w najściślejszym gronie Stańczyków. Otwarcie dystansował się od niej Szujski, który w liście otwartym do Leona Bilińskiego (1882 r.) oświadczał, iż nie pojmuje możliwości kompromisu z trzema rządami na raz, nawet gdyby to było pożądane, i zaznaczał, że walka z Rosją pozostaje naszym zadaniem dziejowym, wręcz nakazem Opatrzności. Również Tarnowski, który acz godził się z samą myślą o pracy 'każdego u siebie i każdego dla siebie', wyrażał powątpiewanie w realność ugody z Rosją, w każdym razie takiej, która nie oznaczałaby równoczesnego odstępstwa od katolicyzmu. Zaznaczał wprawdzie, że niemoralne byłoby potępiać z bezpiecznej, cieszącej się swobodami narodowymi Galicji, rozpaczliwe wysiłki ludzi, którzy szukając (w Kongresówce czy na ziemiach zabużańskich) możliwości przetrwania chwytaliby się, jak tonący brzytwy, pomysłu ugody z rządem, ale formułował zarazem bardzo ważny warunek praktyczny (i, jak się wydaje, pożyteczny uniwersalnie): słabszy i zwyciężony może uczynić pierwszy krok ku ugodzie, ale dopiero wtedy, kiedy zwycięzca ustanie w zapędzie i nie wie dokąd pójść dalej. Dopóki zaś zwycięzca jest upojony swoim triumfem, ręka wyciągnięta doń do zgody zostanie na pewno i z urąganiem odtrącona.

7. Świat, w którym żyli Stańczycy zawierał w sobie wciąż jeszcze pewne składniki tradycyjnego, organicznego społeczeństwa, ale już wówczas, nawet w 'zacofanej' (z punktu widzenia postępowców) Galicji, kruszały one w zastraszający sposób, a to za sprawą nowożytnych ideologii, takich jak materializm, liberalizm, pozytywizm, wreszcie socjalizm. Stańczycy, którzy jak wszyscy konserwatyści umiarkowani, raczej w stylu Burke'a czy Montalemberta, niż Bonalda czy Veuillota (oskarżano ich wszakże, z prawa, o 'moderantyzm'), wcale nie byli restauracjonistami umarłych form i godzili się nawet z rozsądnie pojętą demokratyzacją; nie mogli jednak akceptować ani treści tych fałszywych ideologii, ani ich konsekwencji, które były ruiną moralnego i społecznego porządku. Stąd też rzucający się w oczy z ich pism o treści ogólnej jest wciąż wzrastający pesymizm. Nie polegał on jednak na bezpłodnym zgorzknieniu ('śledziennictwie' jak mawiano w ówczesnej polszczyźnie), ale na przenikliwym postrzeganiu fatalnych skutków wcielania w życie mamiących swoją pozorną dobrocią, abstrakcyjnych doktryn. Tak na przykład Koźmian zauważył już wówczas i wnikliwie opisał fenomen, którego najbardziej zwyrodniałe postaci obserwujemy i doświadczamy dzisiaj, tzn. perwersyjne przekształcenie koncepcji sprawiedliwości i prawa karnego, zastąpienie koncepcji kary jako sprawiedliwej, adekwatnej do czynu odpłaty, teorią kary jako środka naprawczego. Prowadzi to w konsekwencji do bezkarności zbrodniarza, który niepostrzeżenie zaczyna także wzbudzać - jako rzekoma ofiara systemu społecznego - większą od jego ofiary sympatię opinii publicznej. Koźmian atoli nie tylko opisał to zjawisko, ale odkrył źródło owej prawniczej perwersji - w osłabieniu religijności. Ludzkość otumaniona naturalistycznym humanizmem, zastępująca w życiu społecznym i publicznym religię Boga religią człowieka, traci poczucie pewności co do swojej (jako 'zhumanizowanego' państwa) prawomocności jako sędzia występków. Ale ta humanitarna czułostkowość obróci się przeciwko samej sobie i w końcu, zamiast większej łagodności będzie prawdziwe zezwierzęcenie.

8. Demokratyzacja społeczna, a następnie demokratyzacja ordynacji wyborczej, zachwiała pozycją Stańczyków w życiu politycznym Galicji. Pojawienie się agresywnych ruchów lewicowych - socjalistycznego i ludowego, jak również nowocześniejszego konkurenta na prawicy w postaci Narodowej Demokracji, nakazywało szukać sposobów dostosowania się do nowej rzeczywistości. Możliwe to było na dwa sposoby: wejście w porozumienie z jednym z konkurentów, tak, aby rozbić wspólny front antyzachowawczy, oraz unowocześnienie własnej organizacji i poszerzenie bazy społecznej dla uprawiania polityki przez elitę. Stańczycy próbowali jednego i drugiego, ale trzeba powiedzieć, że na obu odcinkach ponieśli ostatecznie klęskę. Usiłowali rozbić ruch ludowy przez zawarcie porozumienia z jednym z jego odłamów, ale uczynili to wyjątkowo niefortunnie wybierając sobie za partnera akurat jego gorszą (i ideowo, i moralnie) część, jak również - co tu ukrywać w sposób nie przynoszący im samym chluby, bo metodą korupcji, Efekt był taki, że utracili bezwarunkowe potąd poparcie Kościoła, a na innym tle (tu akurat mieli rację, bo w ostatnim momencie, kiedy możliwe było zawarcie ugody z Rusinami) drugiego odłamu konserwatystów, czyli tzw. podolaków, którzy weszli w sojusz z endecją. Gdy idzie o drugi ze sposobów, to młodzi, tzw. neostańczycy (W.L. Jaworski, bracia Górscy, Beaupre, Starzewski i in.) poczynili pewne kroki w postaci utworzenia w 1896 r. Klubu Konserwatywnego, zaś w 1907 r. powołali wreszcie formalną partię pod nazwą Stronnictwo Prawicy Narodowej, ale zamysł uczynienia z niej 'partii porządku' i wszystkich sił naturalnie zachowawczych, tj. dużej i małej własności (ziemiaństwa, mieszczaństwa i chłopów), nie powiódł się na całej linii. Stronnictwo do końca swoich dni pozostało w gruncie rzeczy elitarnym klubem politycznym publicystów, profesorów i arystokratów. Dziś, kiedy konserwatywną kontrrewolucję trzeba i tak zaczynać na zupełnie innym gruncie, niż na płaszczyźnie obrony stanu posiadania (bo bronić, jak wiadomo, nie ma czego w tym sensie), wydaje się ta porażka naszych antenatów pozbawiona praktycznego znaczenia. A jednak warto to sobie zapamiętać; że nie mieliśmy polskiego toryzmu w tym rozumieniu, jakie nadali mu brytyjscy rówieśnicy Stańczyków: Peel, Disraeli, Joe Chamberlain, to znaczy wszechstanowej 'partii jednego narodu' (one nation). Dlatego nie mamy dzisiaj nawet choćby i tego skarlałego, zdemokratyzowanego i selektywnego konserwatyzmu Majorów. A przecież warto byłoby móc zaczynać od czegoś konkretnego.



Tekst pochodzi z pisma narodowo-konserwatywnego 'Rojalista' nr 1 (21) / 1997

Poradnik jak popsuć życie - wersja skrócona


  • Pomagaj frajerom rozstać się z pieniędzmi.
  • Nie dotrzymuj tajemnic.
  • Rozpuszczaj złośliwe plotki.
  • Informuj wszystkich, jak ciężko pracujesz.
  • Uprawiaj sztukę wiotkich uścisków dłoni.
  • Czytaj listy innych ludzi.
  • Płać za przejazd autostradą stu złotowymi banknotami.
  • Jeżeli ktoś się myli na twoją korzyść nie poprawiaj go.
  • Podlizuj się szefowi.
  • Mów przykrywając ręką usta.
  • Przekręcaj cytaty.
  • Opowiadaj zakończenia filmów.
  • Rób aluzje do spraw płciowych, żeby zwrócić na siebie uwagę.
  • Umów się na randkę i nie przyjdź.
  • Dawaj małym dzieciom na urodziny ubranka.
  • Zwalniaj pracowników przez telefon.
  • Nigdy nie ściel łóżka.
  • Przerywaj ludziom w połowie zdania.
  • Załóż dżinsy na ślub.
  • Zostawiaj deskę klozetową podniesioną.
  • Jak kogoś skrzywdzisz, to nie zapomnij go obrazić.
  • Jadź wolno szybkim pasem.
  • Parkuj w miejscach zarezerwowanych dla inwalidów.
  • Zaginaj rogi w pożyczonej książce.
  • Oślepiaj kierowców jadących z przeciwnej strony.
  • Kończ krzyżówki za innych.
  • Pytaj ludzi, ile kosztowały ich ubrania.
  • Zgrabiaj liście na trawnik sąsiada.
  • Chwytaj żonę / męża za fałdy tłuszczu w biodrach.
  • Nie podpisuj czeków.
  • Zapamiętuj tylko to co jest dla ciebie wygodne.
  • Odbieraj prywatne telefony podczas ważnych zebrań.
  • Chodź na plażę z radiem.
  • Przypomnij osobom piegowatym, że piegi mogą być zapowiedzią raka.
  • Nie odpowiadaj na telefony.
  • Zużywaj cały papier w toalecie.
  • Pytaj ludzi ile zarabiają.
  • Nie spuszczaj wody.
  • Ruszaj z piskiem opon.
  • Zostawiaj mokrego lizaka na nowej kanapie.
  • Prowadząc samochód, nie zachowuj bezpiecznej odległości.
  • Powtarzaj w kółko swoim dzieciom, że mają się uczyć.
  • Wyrywaj artykuły z czasopism w poczekalni u lekarza.
  • Wstawiaj na półkę lepkie słoiki z miodem.
  • Nie odbieraj telefonu. Niech dzwoni.
  • Wycinaj swoje imię na stołach piknikowych.
  • Zostawiaj odciski palców na fotografiach.
  • Nie śpiesz się z płaceniem rachunków ludziom, którzy nie naliczają procentów.
  • Wysyłaj anonimy.
  • Podpijaj z cudzych szklanek.
  • Bębnij palcami podczas wystąpień kolegów.
  • Wychodź z koncertów podczas popisu solowego albo przed owacją.
  • Zostawiaj na prezentach nalepki z cenami.
  • Syp nazwiskami znanych osobistości.
  • Zdmuchuj świeczki na tortach urodzinowych innych osób.
  • Nie napełniaj wodą pojemnika na kostki lodu.
  • Zostawiaj w lodówce otwarte produkty mleczne.
  • Nie zostawiaj informacji po usłyszeniu sygnału.
  • Rozmawiając z ludźmi wymachuj im palcem przed nosem.
  • Sypiaj codziennie do południa.
  • Pal w łóżku
  • Ubieraj się o piętnaście lat za młodo.
  • Zapominaj rano o natrysku.
  • Spóźnij się o dzień na swoją rocznicę ślubu.
  • Miej zawsze rację.
  • Opieraj się o dzwonek.
  • Jeśli gdzieś zanosi się na bójkę, nie pozwól, żeby zaczął ją ktoś inny.
  • Nie przyjmuj do wiadomości odmowy.
  • Lekceważ zakaz palenia.
  • Wrzeszcz podczas wydawania poleceń.
  • Syp węgiel w pończochy na Boże Narodzenie.
  • Wyśmiewaj się z ludzi, którzy usiłują coś zrobić.
  • Zakładaj, że wszyscy się z tobą zgadzają, ale nie przestawaj ich przekonywać.
  • Przechwalaj się jak najczęściej.
  • Zostawiaj wózki z supermarketu na ulicy albo na parkingu.
  • Obiecuj zapłatę i nie płać.
  • Zostawiaj szuflady biurek i kartotek otwarte.
  • Nie bierz udziału w wyborach.
  • Pierz jednocześnie białe i kolorowe rzeczy.
  • Pakuj prezenty w używany papier.
  • Strzelaj palcami.
  • Przestrzegaj litery, nie ducha prawa.
  • Zachowuj komplementy, dla osób, które mogą ci coś załatwić.
  • Dawaj podwładnym odczuć, że są podwładnymi.
  • Kłóć się ze wszystkimi.
  • Dotykaj obrazów w muzeum.
  • Histeryzuj.
  • Tarasuj wejścia do wind, autobusów i dworców.
  • Insynuuj, imputuj i intryguj.
  • Groź procesami sądowymi.
  • Zwalaj, co się da na innych.
  • Nie kupuj żywności w supermarketach - pożywiaj się na miejscu.
  • Wrzucaj do pralki spodnie z chusteczkami do nosa w kieszeniach.
  • Kręć, zaciemniaj i komplikuj.
  • Kiedy kupujesz bilety, lub płacisz za przejazd, przypominaj, że twój małolat nie ukończył 7 lat.
  • Dowiedz się, jak wygrywać przez zastraszenie.
  • Uprawiaj hazard pożyczonymi pieniędzmi.
  • Nagrywaj filmy na kasecie z wypożyczalni.
  • Mów ludziom, że ich umieściłeś w testamencie, nawet, jeżeli tego nie zrobiłeś.
  • Ulegaj teoriom spiskowym.
  • Nie daj się złapać.
  • Żądaj usługi ekspresowej, ale nie za dodatkową opłatą.
  • Stawaj dokładnie przed, albo za wozami straży pożarnej i karetkami pogotowia.
  • Przechodź przez jezdnie na czerwonym, zielonym albo żółtym świetle.
  • Udzielając kierowcom informacji, opuszczaj jedno, czy dwa skrzyżowania.
  • Wymyślaj specjalne żądania dla kelnerów i kelnerek.
  • Każdy parasol jest twój.
  • Uprawiaj bierną agresję.
  • Wyrzucaj przez okno różne rzeczy - papierowe chusteczki, niedopałki, plastykowe torebki.
  • Spróbuj skomleć.
  • Poprawiaj swoją postawę, chodząc z zadartym nosem.
  • Przypomina bezrobotnym, że pewnie nie straciliby pracy, gdyby lepiej pracowali.
  • Obmawiaj, wymawiaj, odmawiaj.
  • Przepowiadaj upadek, chaos finansowy i demokrację japońską.
  • Zostawiaj na drzwiach dekoracje bożonarodzeniowe do marca lub kwietnia.
  • Mów z pełnymi ustami.
  • Rób uwagi na temat tuszy innych.
  • Pytaj kobiety, czy diamenty w ich pierścionkach są prawdziwe.
  • Przygotuj sobie zapas dowcipów na chwile napięcia i powagi.
  • Wal pięścią w stół.
  • Drap się, ilekroć masz ochotę.
  • Jeżeli ci to sprawia przyjemność, rób to.
  • Odpowiadaj pytaniem na pytanie.
  • Sprawdź, co trzeba zrobić, aby usłyszeć gwizdek ratownika.
  • Podawaj kukurydze w kolbach osobom ze sztuczną szczęką.
  • Nie dawaj na cele dobroczynne, chyba że coś z tego masz.
  • Jeżeli już musisz oddać krew, zrób z tego wielkie przedstawienie.
  • Zmuś swoją sekretarkę, żeby robiła za ciebie zakupy.
  • Zadawaj stewardesie co pięć minut jakieś pytania.
  • Siadaj bez pytania, obok pani domu.
  • Dolej kroplę, która przeleje puchar.
  • Czyść paznokcie w czasie obiadu.
  • Przyjmuj, ale nie zostawiaj wiadomości na sekretarce automatycznej.
  • Zatrzymywanie się na czerwonych światłach po północy, to strata cennego czasu.
  • Notuj dobre pomysły i sprzedawaj je jako własne.
  • Opowiadaj dowcipy o terrorystach, w gronie osób czekających na wejście do samolotu.
  • Spróbuj, czy uda ci się pierwszemu wysiąść z samolotu, nawet jeżeli siedzisz przy oknie.
  • Rezerwując miejsce w hotelu lub restauracji, dodawaj sobie przed nazwiskiem tytuł doktor.
  • Bilansuj swoją książeczkę czekową raz na pół roku albo rzadziej.
  • Miej legitymacje, na fałszywe nazwisko.
  • Prowadź podwójną księgowość.
  • W samochodzie zajmuj zawsze najwygodniejsze miejsce.
  • Jak narobisz długów wyjeżdżaj z miasta.
  • Zostawiaj zapalone światła w samochodzie.
  • Zanim wysiądziesz z windy, wciśnij wszystkie guziki.
  • Dawaj nieproszone rady.
  • Nie rób nic, zanim cię nie poproszą dwa razy.
  • Odkładaj wszystko na jutro, bo zawsze możesz to zrobić pojutrze.
  • Sprawdź czy napisy "świeżo malowane" mówią prawdę.
  • Używaj jak najczęściej słowa "jakby", także na końcu zdania, jakby.
  • Nie myj się po treningu.
  • Wchodź po ruchomych schodach jadących w dół.
  • Wypracuj przynajmniej trzy sposoby omijania kolejki.
  • Zmieniaj kanały, nie pytając innych.
  • Podkreślaj w nie swoich książkach.
  • Kłam na temat swojego wieku.
  • Mów ludziom, co chciałbyś od nich otrzymać na urodziny.
  • Jak nie przychodzi ci do głowy nic miłego, to powiedz coś nieprzyjemnego.
  • Siorb przy zupie.
  • Osądzaj innych.
  • Trzaskaj gumką do gatek.
  • Skup się na wygranej, a nie na fair play.
  • Wyciskaj pastę do zębów od przodu. Przy okazji nie zakręcaj tubki.
  • Darmowa telewizja kablowa, to kwestia jednego nieuczciwego elektryka.
  • Wysyłaj teściom świńskie pocztówki urodzinowe.
  • Otwieraj parasol w zatłoczonych przejściach.
  • Ogłaszaj, że idziesz do łazienki.
  • Czytaj ludziom przez ramie w autobusie.
  • Trzymaj, póki ten drugi nie puści.
  • Lekceważ terminy.
  • Zemsta jest słodka, skosztuj.
  • Pożyczaj pieniądze od teściowej.
  • Napis "Parking zastrzeżony" oznacza miejsce dla ciebie.
  • Zawyżaj swoje koszty.
  • Zrywaj etykiety z nie otwartych puszek.
  • Poprawiaj majtki w miejscach publicznych.
  • Wypieraj się błędów i zwalaj je na innych.
  • Pożyczaj chustki do nosa.
  • Obmacaj wszystkie czekoladki, zanim wybierzesz tą, na którą masz ochotę.
  • Obrzucaj wyzwiskami sędziego na meczach ligi szkolnej.
  • Kiedy skończysz żuć gumę, przylep ją pod krzesłem.
  • Kiedy zrobisz coś dobrego, upewnij się, że wszyscy się o tym dowiedzieli.
  • Przekupuj dzieci, z nimi to idzie łatwo.
  • Manipuluj, spekuluj, kopuluj.
  • Wpychaj się nieproszony na prywatne spotkania z uśmiechem na twarzy.
  • czytaj gazetę podczas rodzinnych posiłków.
  • Bądź perfekcjonistą absolutnie we wszystkim.
  • Zapisz na swojej automatycznej sekretarce zbyt dowcipną wiadomość.
  • Bądź dwuznaczny - to ci pozwoli pracować na dwa fronty.
  • Oceniaj ludzi na podstawie ich pieniędzy i ubrań.
  • Zostawiaj rajstopy rozwieszone w łazience.
  • Krytykuj, wszystkich i wszystko, lecz sam krytyki nie przyjmuj.
  • Ogryzaj cudze ołówki.
  • Popieraj karę śmierci za niewłaściwe parkowanie.
  • Zdobądź prawo jazdy doradcy kierowcy z tylnego siedzenia.
  • Często przepraszaj, ale nie zmieniaj swojego zachowania.
  • Zmieniaj przepisy stosownie do własnych potrzeb.
  • Okłamuj swojego psychologa i siadaj w jego fotelu.
  • Gaś niedopałki w doniczkach.
  • Stawiaj swoje dzieci co rano na baczność.
  • Noś podkoszulki z ordynarnymi napisami.
  • Ustawiaj swój wózek w supermarkecie w kolejce do kasy i wtedy rób zakupy.
  • Ściągaj kołdrę na siebie
  • Rzucaj mokre ręczniki na lóżko.
  • Zatrzaskuj drzwi ludziom przed nosem.
  • Obcinaj paznokcie na łóżku.
  • Powtarzaj się.
  • Powtarzaj się.
  • Cytuj Adolfa Hitlera.
  • Opowiadaj małolatom, jak to było za twoich czasów.
  • Zajmuj się intrygami biurowymi.
  • Podczas jedzenia opisuj barwnie operację usunięcia macicy.
  • Odkładaj rzeczy nie na swoje miejsce.
  • Przygotowując grilla wylej całą butelkę benzyny na węgiel drzewny.
  • Zablokuj windę, póki nie dokończysz rozmowy..
  • Podpisuj się nieczytelnie na ważnych dokumentach.
  • Powtarzaj ten sam błąd dwa razy.
  • Rozdawaj swoje wizytówki na pogrzebach.
  • Organizuj w restauracjach konkursy bekania.
  • Czyść sobie ucho małym palcem.
  • Zabieraj swoje dziecko do kina, kiedy ma kolkę.
  • Sikaj w basenie pływackim.
  • Jedź poboczem, aż wyminiesz korek i dopiero wtedy włączaj się do ruchu.
  • Ćwicz i doprowadź do perfekcji swój wilczy gwizd.
  • Noś duże kapelusze do kina.
  • Chodź w podkutych butach po drewnianych parkietach.
  • Gryź kostki lodu.
  • Zostawiaj druciane wieszaki na podłodze w szatni.
  • Zawsze miej jakąś niską pobudkę.
  • Wpadaj w panikę co drugi dzień.
  • Bierz największy kawałek.
  • Pluj na chodnik.
  • Wyprowadzaj swojego psa - ludojada bez smyczy.
  • Wyprowadzając psa zapominaj "psiej szufelki".
  • Wstając przetaczaj się na jej stronę łóżka.
  • Zapominaj zakończenia, ale niech cię to nie powstrzymuje od opowiadania dowcipów.
  • Kwękaj.
  • Wyprzedź staruszka w wyścigu o ostatnie miejsce siedzące w autobusie.
  • Stosuj nieczyste chwyty.
  • Czesz się w kuchni.
  • Zastanawiaj się bez końca przy grze w scrable.
  • Powoduj korki na skrzyżowaniach.
  • Pamiętaj, że dawniej wszystko było lepsze.
  • Przynieś osiemdziesiąt pięć rzeczy do szatni.
  • Graj w piłkę obok szklarni.
  • Bądź zawsze gotów do awantury.
  • Zrzucaj winę na ofiarę.
  • Przechowuj sól w cukierniczce.
  • Witaj każdy nowy dzień warknięciem.
  • Wyskrob swoje inicjały na wilgotnym betonie.
  • Przełamuj grzbiety pięknych książek.
  • Dorysowuj wąsy na plakatach.
  • Nie przewijaj kaset przed ich oddaniem.
  • Zaczynaj zdania od "więc".
  • Bądź przesadnie bezczelny i pewny siebie.
  • Gwiżdż w kółko tą samą radosną melodię.
  • Chodź z wysoko podniesioną głową, noś grubą laskę i rób z niej użytek.
  • Podawaj zastrzeżone numery telefonów innych ludzi.
  • Wybieraj pieniądze ze skarbonki dziecka.
  • Zainstaluj w swoim samochodzie syrenę.
  • W wigilie podawaj gotowe dania, tanie wino i cukierki.
  • Rób innym to co tobie nie miłe.
  • Weź grosz, to będziesz go miał. .
  • Chodź powoli i nie daj się nikomu wyprzedzać.
  • Wkładaj ogłoszenia za wycieraczki samochodów innych ludzi.
  • Kiedy inni się spieszą, ty ceń swój czas.
  • Nie uprzątaj śniegu z chodnika przed domem.
  • Uganiaj się za karetkami pogotowia.
  • Zostawaj na przyjęciach dłużej, niż jesteś mile widziany.
  • Obiecuj i odwołuj.
  • Syp piaskiem na plaży.
  • Podawaj rybę z głową.
  • Dotykaj nieznajomych.
  • Zaparowuj lustro w łazience.
  • Opowiadaj o swoich hemoroidach.
  • Mów dzieciom prawdę o Świętym Mikołaju.
  • Uderzaj poniżej pasa.
  • Gryź dentystę po palcach.
  • Kto ma złoto ten rządzi.
  • Rozdrapuj strupy.
  • Zmieniaj konie w połowie rzeki.
  • Niech okruchy spadają na podłogę, a frytki, gdzie popadnie.
  • Wstawaj wcześnie i zabieraj gazetę sąsiadowi.
  • Jeźdź jak taksiarz.
  • Wytykaj ludziom błędy ortograficzne.
  • Kichaj w zatłoczonej windzie.
  • Wdawaj się w ożywioną dyskusję na temat pogody.
  • Karm zwierzęta, zwłaszcza krakersami.
  • Cofnij zegarek, zyskasz na czasie.
  • Otwieraj trumnę, żeby spojrzeć po raz ostatni.
  • Nastawiaj budzik, kiedy twój partner nie musi wstać rano.
  • Potrząsaj butelką wody mineralnej przed otwarciem.
  • Naśladuj głosy zwierząt w bibliotekach.
  • Puszczaj bąki w zatłoczonych miejscach publicznych.
  • Nigdy nie wybaczaj i nie zapominaj.
  • Nie zawiadamiaj komisji, że odwołałeś zebranie.
  • Pytaj ludzi jak się mają, ale nie czekaj na odpowiedź.
  • Przestrasz dziś kogoś na śmierć, pod warunkiem, że on na to nie zasługuje.
  • Poluj na cudzym terenie łowieckim.
  • Zostawiaj ludziom ślady szminki na czole i policzkach.
  • Przyjmuj władzę, nie przyjmując odpowiedzialności.
  • Kiedy kogoś przepraszasz, a on mówi: "Nie ma za co" traktuj to dosłownie.
  • Bądź miły dla osób agresywnych.
  • Nie wstawaj, kiedy grają hymn.
  • Nie szczędź ludziom dwuznacznych komplementów.
  • Patrz z góry na nowicjuszy.
  • Mów dobrze o prezydencie Jaruzelskim.
  • Wysyłaj listy na koszt odbiorcy.
  • Przeklinaj, aż się zrobisz purpurowy na twarzy.
  • Poczekaj pięć tygodni z realizacją czeku.
  • Pożyczaj od koleżanki, jej kapturek antykoncepcyjny.
  • Mieszkaj w szklanym domu i rzucaj kamieniami.
  • Ociągaj się, a na pewno znajdzie się ktoś, kto zrobi, co trzeba.
  • Żyj jak koń i zachowuj się jak świnia.
  • Top smutki w kieliszku.
  • Jeśli masz czas na odsiadkę, popełnij przestępstwo.
  • Ścinaj zakręty.
  • Nurzaj się w perfumach.
  • Nigdy nie gryź się w język, nie przełykaj obrazy i nie wypijaj
  • piwa, które naważyłeś.
  • Poluj na komplementy.
  • Wymachuj batem.
  • Przyprawiaj wszystko co gotujesz, chili.
  • Pij sok pomarańczowy prosto z kartonu.
  • Pal za sobą mosty i zapalaj świece z obu końców.
  • Zwracaj się do żony imieniem poprzedniej narzeczonej.
  • Kiedy potrzebujesz żarówki znajdziesz ją na klatce schodowej.
  • Wyprzedzaj z prawej strony.
  • Rozpieraj się w delikatnych antycznych fotelach.
  • Wyśmiewaj się ze wszystkich akcentów.
  • Nie podpisuj kart pocztowych z życzeniami.
  • Zostawiaj papiery w kopiarce.
  • Uprawiaj pieszczoty w miejscach publicznych.
  • Pytaj rodziców i dziadków, ile chcą ci zapisać w spadku.
  • Strzepuj ludziom łupież z kołnierzy.
  • Oblizuj nóż przed ponownym zanurzeniem go w słoiku z dżemem truskawkowym.
  • Opowiadaj długie, nudne historie.
  • W biurze bądź zawsze na konferencji.
  • Szczyp dzieci w policzki.
  • Narzekaj, narzekaj, narzekaj.
  • Wciskaj się w każdą możliwą fotografię.
  • Umieść za szybą samochodu napis "Duchowny z posługą".
  • Klep ludzi po ramieniu.
  • Przysięgaj, że tym razem mówisz prawdę.
  • Szepcz za plecami ludzi.
  • W kartotece zamieszczaj wszystko w niewłaściwym miejscu, zwłaszcza umowy.
  • Przypominaj przyjaciołom o tym, jak się wygłupili dziesięć lat temu.
  • Parkuj na wjazdach i przy hydrantach.
  • Pal popularne
  • Zapuść sobie długie włosy w nosie.
  • Nie czyść filtru suszarki do bielizny.
  • Gol się raz na trzy albo na cztery dni.
  • Jedz w łóżku krakersy, potem przenieś się na swoją połowę.
  • Pokryj meble w salonie plastykiem.
  • Przestawiaj książki na półkach bibliotecznych.
  • Wyprzedzaj stojące autobusy szkolne.
  • Błyskaj swoim rolexem, nawet jeżeli to imitacja.
  • Nagrywaj rozmowy telefoniczne i wykorzystuj je potem do szantażu.
  • Karm psa pod stołem.
  • Nie korzystaj z podstawek pod kieliszki.
  • Strzyż trawnik nie częściej niż raz czy dwa razy w roku.
  • Dzwoń do znajomych podczas transmisji z finału mistrzostw
  • piłkarskich, żeby porozmawiać o swoich problemach.
  • Bądź nieprzygotowany do wystąpień publicznych.
  • Otrzymując prezent pytaj, czy podlega zwrotowi.
  • Bądź rozrzutny i kupuj pod wpływem impulsu.
  • Mów ludziom, że śmierdzi im z ust.
  • Przejeżdżaj z dużą prędkością przez kałuże obok chodnika.
  • Kupuj, noś i zwracaj.
  • Kopiuj zastrzeżone programy komputerowe.
  • Pij gorącą kawę, prowadząc samochód.
  • Nie zdradzaj jaroszom, że w sałatce jest mięso.
  • Zajmuj godzinami stolik w kawiarni, siedząc nad jedną kawą.
  • Jak najczęściej obwieszczaj, że czujesz dym.
  • Rozdrapuj rany, ilekroć to możliwe.
  • Pochwal się nowym futrem w sklepie zoologicznym.
  • Opowiadaj dowcipy na pogrzebach.
  • Urządź hałaśliwe przyjęcie w środku tygodnia.
  • Namawiaj innych, żeby podejmowali ryzyko, którego sam byś nigdy nie podjął.
  • Idź z przyjaciółmi do restauracji i "zapomnij" portfela.
  • Miej za złe.
  • Ćwicz się w mydleniu ludziom oczu.
  • Nie telefonuj, żeby odwołać rezerwację.
  • Demonstruj zły humor.
  • Zasłyń jako osoba używająca długich i niezrozumiałych słów.
  • Cytuj przysłowia po łacinie.
  • Chodź w toplessie albo na golasa na plażach publicznych.
  • Graj znaczonymi kartami.

  • W biurze puszczaj wszystkie rozmowy przez mikrofon.
  • Wyspecjalizuj się w ucieraniu ludziom nosa.
  • Nie gódź się na to, żeby mieć miły dzień.
  • Mów po każdym słowie "eee...".
  • Mów na zmianę głośno i cicho, żeby ludzie myśleli, że mają kłopoty ze słuchem.
  • Zadawaj w kółko pytanie: "Czy już dojechaliśmy?"
  • Poniżaj, obmawiaj, zdradzaj.
  • Zepsuj komuś uroczystość.
  • Zużyj całą ciepłą wodę.
  • Udzielaj wykrętnych odpowiedzi.
  • Szukaj dziury w całym.
  • Pożądaj żony bliźniego swego.
  • Załóż się z żebrakiem o całą jego gotówkę.
  • Wchodź bez pukania.
  • Odmawiaj przyjmowania telefonów na "erkę" od członków rodziny.
  • Kiedy sprawy nie idą po twojej myśli, zabieraj swoje zabawki i idź do domu.
  • Zrób porządek na biurku szefa.
  • Blokuj innym dostęp do suszarki w automacie pralniczym.
  • Na randce podjadaj z talerza swojego partnera lub partnerki.
  • Wypij ostatnie piwo swojemu współlokatorowi.
  • Gol sobie nogi maszynką swojego męża.
  • Rozpyl środek owadobójczy w samochodzie.
  • Odgryzaj więcej, niż możesz połknąć.
  • Jedz czosnek przed ważnymi spotkaniami i kolacjami we dwoje.
  • Oddawaj się oczernianiu ludzi.
  • Starając się o pracę, machaj bez przerwy nogą w czasie rozmowy.
  • Lituj się nad sobą.
  • Nigdy nie ścieraj kurzu.
  • Rób przerażające miny do małych dzieci.
  • Miewaj ataki szału.
  • Zaglądaj rzemieślnikowi przez ramie i rób uwagi.
  • Zakładaj nogi na stół.
  • Uprawiaj rozrywki umysłowe.
  • Polecaj usługi niesolidnych mechaników samochodowych.
  • Kupuj i czytaj czasopisma wydawane przez supermarkety.
  • Ugryź rękę, która cię karmi.
  • Na weselu otwieraj koperty z czekami i ogłaszaj, ile dostaliście.
  • Mów wszystkim, że powinni się leczyć psychicznie.
  • Mów, że kawa jest bez kofeiny, kiedy nie jest.
  • Podawaj wino w kieliszkach po soku albo od koktajlu z krewetek.
  • Podawaj odległości w kilometrach.
  • Powiedz przyjacielowi, który przeżył katastrofę, żeby dostrzegał jasne strony życia.
  • Chodź z rozpiętym rozporkiem.
  • Pożyczaj od znajomych pieniądze, a potem temu zaprzeczaj.
  • Chodź w butach do stepowania.
  • Zostawiaj na umywalce używaną nitkę do czyszczenia zębów.
  • Naucz się wypatrywać nowicjuszy i frajerów.
  • Obiecaj komuś, że go podwieziesz samochodem i nie przyjdź na umówione miejsce.
  • Zostaw mydło na skraju basenu.
  • Usiądź na trybunie w stroju kibica gospodarzy i kibicuj gościom.
  • Udawaj, że słuchasz.
  • W tańcu depcz partnerowi po nogach.
  • Nie potwierdzaj danych ze swojego komputera.
  • Nie dzwoń do matki.
  • Nigdy nie oddaj zwycięstwa, kiedy grasz w coś z dziećmi.
  • Nigdy nie uznawaj niczyjego udziału w czymkolwiek.
  • Podawaj czerwone wino do ryby.
  • Trzymaj ludzi w nieskończoność "na telefonie" mówiąc, że rozmawiasz z innego aparatu.
  • Strzel sobie jednego, zanim pójdziesz do pracy.



zaczerpnięte z http://www.jasinski.us/

Adam Doboszyński - konserwatywny, zachowawczy, anty industrialny antyglobalista

Adam Doboszyński został zabity po II Wojnie Światowej przez komunistów, jak tysiące innych polskich narodowców. Dziś fakt ten nie przeszkadza, lewicowcom ubierającym swe zabobony w narodowe hasła, odwoływać się do idei Doboszyńskiego i gloryfikować PRL.

Doboszyński a ruch narodowy

Pomimo że, jedyna licząca się na scenie politycznej partia, odwołująca się do dziedzictwa ruchu narodowego, Liga Polskich Rodzin, konsekwentnie odrzuca polityków i pomysły skażone lewicowością, zagrożeniem dla Polski jest bezkrytyczne przyjmowanie wszelkich idei wywodzących się z ruchu narodowego. Ruchu narodowego w którym występowały odmienne wizje tego co dobre dla Polski. Dziś, w imię troski o dobro wspólne, ruch narodowy, odpowiedzialny patriotyzm wymaga, selekcji tego co wartościowe od tego co jest niebezpieczną i destruktywną utopią. Gdy większość dziedzictwa Romana Rybarskiego powinna być intelektualnym fundamentem programu gospodarczego ruchu narodowego, to wobec spuścizny Adama Doboszyńskiego należy zachować daleko idącą ostrożność.

Doboszyński nie miał wykształcenia ekonomicznego, był inżynierem budownictwa. Brak naukowego przygotowania do zajmowania się gospodarką i sprawami społecznymi, zaowocował tym że Doboszyński wraz z większością współczesnych mu, uległ anty rynkowemu duchowi epoki. Anty rynkowa postawa Doboszyńskiego, była powodem intelektualnego sporu między nim a profesorem Romanem Rybarskim, politykiem ruchu narodowego i pro wolnościowym ekonomistą. Co jest dowodem że jak dziś, tak i drugiej RP, były różne idee narodowe, jedne mądre, inne niebezpieczne. Ważne jest też to że wolnościowy Rybarski był ważnym politykiem obozu narodowego, a Doboszyński popularnym wśród zradykalizowanej młodzieży. Doboszyński przez swą krytykę społeczeństwa industrialnego, zyskał sympatię Chestertona, i części dzisiejszych antyglobalistycznych ekologów. Anty industrializm i niechęć do rynku, nie były jedynymi dziwnymi pomysłami Adama Doboszyńskiego, chciał on też federacji środkowo wschodnich Słowian. Pomimo że Doboszyński w swoich pracach nie przejawił zbytniej przenikliwości intelektualnej, unikał realizmu i był targany obsesjami, prace jego, pozwalają dostrzec zgubność podawania się emocjom w polityce i ucieczki od faktów. Nie znaczy to że w publicystyce Doboszyńskiego nie ma tez cennych, wartych wprowadzenia w życie. Niestety Adam Doboszyński nie uczciwie twierdził że istnieje jeden program narodowy, na który ma tylko on monopol, nie dostrzegając że odmienne od niego idee głosili wolnościowy Roman Rybarski.

Pseudo chrześcijańskie idee

Co gorsza Doboszyński wbrew faktom przypisuje swoim pomysłom treść chrześcijańską. O wartości tych zapewnień niech świadczy to że w ?Gospodarce Narodowej? z 1934 roku (str.6) pisał że ?hitleryzm wypływa również z zasad chrześcijańskich a nie socjalistycznych?. W tym czasie Kościół Katolicki potępiał narodowy socjalizm za idee i praktykę nie do pogodzenia z Chrześcijaństwem.

Ustrój gospodarczy

Ma racje Doboszyński pisząc w ?Gospodarce Narodowej? (Fragmenty tej pracy i innych publikacji Doboszyńskiego można znaleźć w książce wydanej przez Wydawnictwo Sejmowe w 1996 pt. ?Adam Doboszyński o ustroju Polski?. Całość ?Gospodarki narodowej? wydał w 2004 Nortom, z którego to wydania pochodzą cytaty.) że ustrój narodowy, oparty być musi na upowszechnieniu własności, przedsiębiorczości, i daleko idącej swobodzie gospodarczej. Ma racje Doboszyński dostrzegając że gospodarka nie może funkcjonować bez moralności. Norm budujących relacje między przedsiębiorcami.

Niestety Doboszyński propaguje model stosunków gospodarczych i społecznych który prowadzi do regresu cywilizacyjnego. Regres ten ma umożliwić powrót do stosunków społecznych z średniowiecza. Utopijna idea Doboszyńskiego odrzuca realia polityczne. Regres cywilizacyjny powoduje to że państwo jest słabe. Polska, otoczona przez imperialistycznych sąsiadów, na słabość nie może sobie pozwolić. Kosztem słabości jest utrata niepodległości, wolności i biologiczne zniszczenie narodu. Niestety konsekwencje globalne umykają percepcji Doboszyńskiego.

Interwencjonizm

Ma racje Doboszyński gdy dostrzega patologie życia społecznego i gospodarczego, myli się widząc w interwencjonizmie państwa rozwiązanie tych patologii. Interwencjonizm zamiast zlikwidować stare patologie, wzmocni stare i stworzy nowe, bardziej niszczące. To rynek, władza konsumentów czyli narodu, odpowiedzialne społeczeństwo, wypleniają patologie z życia społecznego i gospodarczego. Błąd Doboszyńskiego to fałszywa teza że rynek kreuje patologie, gdy to rynek, jako naturalny ład spontaniczny, uruchamia dane od Boga normy moralne usprawniające relacje między ludźmi. Doboszyński błądzi świadomie negując zagrożenie automatycznej eskalacji interwencjonizmu, tezy te w książce adresuje jako polemikę wobec profesora Rybarskiego przeciwnika interwencjonizmu. Doboszyński domaga się państwowego interwencjonizmu wypływającego z moralności, nie bacząc na to że interwencjonizm państwa niszczy moralność, będącą fundamentem narodu. Doboszyński nie przyjmuje do wiadomości zagrożenia płynącego z tego że jego utopijne szkodliwe pomysły mają zabójcze dla bytu narodowego konsekwencje.

Doboszyński domaga się by arbitraż państwa określał sprawiedliwą płace. Poglądy takie sprzeczne z naturalnym ustalaniem płacy na rynku, prowadzą do eskalacji żądań płacowych, strajków, niedostępności towarów i usług, nierentowności przedsiębiorstw, bankructw, bezrobocia i nędzy pracowników.

Zysk

Doboszyński propaguje też niebezpieczny zabobon, krytykując mechanizm uzależniania produkcji od zysku. Adam Doboszyński nie dostrzega że mechanizm zysku pozwala produkować jak najtaniej, jak najlepiej, tylko te dobra i usługi których konsumenci pożądają. Doboszyński neguje zysk i potrzebę dążenia do niego. Nie dostrzega że instytucje cenione w naszej cywilizacji takie jak rodzina, są ekonomicznie o wiele bardziej efektywne, od dziś niezwykle modnego życia w samotności. Doboszyński nie jest wstanie dostrzec, jak najbardziej ekonomicznego zysku, jakim dla rodziców jest potomstwo, a dla państwa rodzina. W swych pomysłach Doboszyński żeruje na nieznajomości Ewangelii. Twierdzi że w społeczeństwie chrześcijańskim nie może być dochodu z innych źródeł poza pracy co jest całkowicie nie zgodne z nauczaniem Jezusa. Doboszyński twierdzi że płaca ma nie przynosić dochód, a pozwalać tylko na życie, że ludzie pracują nie po to by mieć więcej. Jest to teza głupia i szkodliwa, brak zysku z pracy de motywuje do pracy i efektywności. Praca bez korzyści prowokuje do zaprzestania pracy. Dodatkowo Doboszyński domaga się zakazu czerpania zysku nie z pracy fizycznej, a na przykład z wynajmu, czym Doboszyński neguje prawo własności i dysponowania nią. Konsekwencją braku zysków jest brak środków na nowe przedsięwzięcia. Konsekwencją poglądów Doboszyńskiego jest zastój, stagnacja, regres i upadek. Bez witalności gospodarczej państwo umiera.

Anty industrializm

Anty industrialna karykaturalna fobia Doboszyńskiego, razi brakiem realizmu i odpowiedzialności. Polsce, otoczonej przez agresywne, żądne mordu, imperialne, uprzemysłowione Niemcy i Rosje sowiecką, Doboszyński radził budowę rowerów w domowych warsztatach, by zachować relacje między ludzki, niszczone przez uprzemysłowienie. Niewątpliwie uprzemysłowienie niszczy pierwotne relacje między ludzkie, miasta staja się nienaturalnym zoo kreującym patologie gatunku homo sapiens. Niestety zachowawcza alternatywa Doboszyńskiego, utopia nowego średniowiecza, kończy się tym, że czołgi uprzemysłowionych Niemiec i Rosji, miażdżą warsztaty anty rynkowej, pożądanej przez Doboszyńskiego, gospodarki. W nieustającej walce narodu polskiego o przetrwanie nie można pozwolić sobie na brak realizmu i utopie.

Dla Doboszyńskiego alternatywą jest (str.84) ?albo uprzemysłowienie albo narodowe rzemiosło?. Według Adama Doboszyńskiego Polska nie powinna uczestniczyć w rozwoju cywilizacji technicznej, państwo powinno wykupywać ziemi i dawać ją rolnikom, w zamian odbierając im świadczenia socjalne. Proces rozdawnictwa ziemi jest niewątpliwym przejaw utopijnego, uwielbienia dla wsi, chłopomanii.

Proces dezindustrializacji stał się faktem. Cywilizacja naukowo techniczna doszła do sytuacji w której istnienie ogromnych fabryk stał się anachronizmem. Proces odchodzenia od społeczeństwa przemysłowego jest powodem niepokojów społecznych. Likwidacja ograniczeń wolności gospodarczej pozwoliła by na czerpanie korzyści całemu społeczeństwu z tego procesu. Doboszyński nie dostrzegł tego, zagubił się przytłoczony rzeczywistością. Chciał powrócić do relacji średniowiecznych. Nie do ducha chrześcijańskiego ale formy ustrojowej. Ten wrogi żydom nacjonalista, sam przejawił podstawowy błąd cywilizacji żydowskiej. Forma, skorupa ustrojowa, przysłoniła mu treść. Prawo stało się karykaturą swej treści. Cywilizacja łacińska, trwa niewzruszenie przy normach danych od Boga, normach które realizowane są w zmieniającej się rzeczywistości. Zasadach stałych nie zależnie czy dotyczą rzeczywistości post industrialnej czy średniowiecza.

Kapitalizm

Doboszyński postrzega kapitalizm jako system koncentracji kapitału w niewielu rękach, utożsamia kapitalizm nie z jego naturą ale patologiami. W rzeczywistości wolność gospodarcza, wymaga i przede wszystkim chroni, od dekoncentracji kapitału. Ma niewątpliwą racje Adam Doboszyński postulując jak najszerszy dostęp do środków produkcji, niestety Doboszyński nie dostrzega że poziom rozwoju dobrobytu, który osiągnięto, do którego aspirujemy wymaga, często koncentracji kapitału dla inwestycji. Doboszyński dowodzi że bolszewizm jest ostatecznym stadium kapitalizmu. Teza ta jest po prostu głupia. Wieszczy też Doboszyński klęskę wolności gospodarczej i zwycięstwo ustroju gospodarczego który dziś nazwalibyśmy trzecią drogą. Futurologia ta, sprawdziła się w wyniku upowszechnienia powszechnej interwencji państwa we wszelkie przejawy życia. W brew tezom Doboszyńskiego zaowocowało to powszechną demoralizacją i zdziczeniem, oraz regresem gospodarczym i biedą. Kraje które zachowały jak najwięcej wolności gospodarczej pozostały bardziej moralne i obywatelskie.

Doboszyński oskarża kapitalizm o zniszczenie więzi społecznych, bezrobocie i kryzysy. Tezom tym zaprzecza rzeczywistość. Przyczyną bezrobocia są wysokie koszty pracy (podatki, ubezpieczenia społeczne, koszty biurokracji i przepisów) i bariery w dostępie na rynek (koncesje, przywileje korporacyjne i decyzje urzędników). Więzi społeczne, ulegają zniszczeniu w wyniku interwencjonizmu państwa. Nic tak nie rozbiło rodziny jak ubezpieczenia emerytalne (dzieci przestały być zabezpieczeniem na przyszłość, więc rodzice przestali je rodzić i wychowywać) i publiczne szkolnictwo (instrument masowej demoralizacji, niszczenia charakterów i totalnego ogłupiania). Przyczyną wszelkich kryzysów jest interwencjonizm państwa, szkodliwa wiara w zabobon że urzędnik wie lepiej o narodu.

Praca fizyczna

Razi też teza Doboszyńskiego o tym że wszyscy powinni pracować fizycznie, bo praca fizyczna buduje moralność człowieka. Doboszyński postuluje też aby rodzice byli mieli wiele dzieci. Dzięki wielodzietności spadki po rodzicach będą mniejsze i zmuszą dzieci do pracy fizycznej. Teza ta przejawia niezwykłą, wręcz wyrosłą z dziedzictwa porewolucyjnego francuskiego oświecenia, postawę pogardy dla najbardziej zdrowego i naturalnego instynktu rodziców chcących zapewnić jak najlepsze życie własnemu potomstwu. Doboszyński w imię swoich utopii atakuje rodziny, rozbija jej solidarność, niszczy fundament społeczeństwa.

Praca fizyczna ma dawać dostęp do władzy. Doboszyński tym samym wyklucza ze społeczeństwa nie pracujących fizycznie. Utopie tą najpełniej realizowano w państwach komunistycznych. Wykluczenie nie pracujących fizycznie zakończyło się niewyobrażalnym ubóstwem, zdziczeniem i terrorem. Wizje Doboszyńskiego są oderwane od rzeczywistości, a przez to szkodliwe i nie moralne.

Ceny

Według Doboszyńskiego cenę ma wyznaczać mniemanie chłopa lub sędziego, a nie sprzedawca zdeterminowany wolą konsumenta i realiami rynku. Doboszyński tym samym neguje prawo własności sprzedawcy i kupca. Sprzedawca gdy ma narzuconą przepisami cenę nie może swobodnie decydować o swojej własności, kupujący nie może swobodnie decydować o swoich pieniądzach. Mechanizm kontroli cen propagowany przez Doboszyńskiego, jest niemoralny, nieefektywny i prowadzi do nędzy.

Doboszyński nie rozumie że pieniądz jest podstawowym towarem i tak jak inne towary przynosi najwięcej korzyści gdy swobodnie można nim operować na rynku.

Doboszyński nie widzi zagrożenia ze strony inflacji. Inflacji będącej procesem okradania narodu z wartości jaką maja pieniądze będące własnością narodu.

Banki

Doboszyński chce nie oprocentowanych pożyczek. Nie dostrzega niestety tego, że nie oprocentowane pożyczki skłaniały by do nie potrzebnych inwestycji. Pieniądze z pożyczek były by marnowane.

Doboszyński krytykuje współczesny system pożyczkowy, nie przedstawiając jakiejkolwiek alternatywy dla niego. Doboszyński nie wyjaśnia skąd brać kapitał na inwestycje. Spowodowane jest to tym że Doboszyński ignoruje realia gospodarcze i nie dostrzega zabójczych konsekwencji swoich pomysłów. Doboszyński domagał się też wprowadzenia przepisów ustalających maksymalną wysokość stóp procentowych. I ten pomysł był by szkodliwy. Banki nie pożyczały by kapitału na nowe ryzykowne przedsięwzięcia, co spowodowało by regres cywilizacyjny i utrzymanie niskiej pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Doboszyński domagał się też likwidacji banków prywatnych. Banki według Adama Doboszyńskiego miały być tylko państwowe lub społeczne. Upaństwowienie banków, zgodne z poglądami Doboszyńskiego, skutkuje pozbawieniem konsumentów, czyli narodu, dostępu do tanich, powszechnych i dobrych usług bankowych. Trzeba pamiętać też o tym że kolektywny zarząd bankiem obciążony jest syndromem rozproszenia odpowiedzialności, skutkującym podejmowaniem szkodliwych i kosztownych decyzji. Dyrektor każdego publicznego przedsiębiorstwa, nie odpowiada za swoje decyzje własnymi pieniędzmi. Dzięki temu może dbać o interesy swojej sitwy kosztem firmy. Konkurencja między podmiotami prywatnymi, np. bankami. Wymusza świadczenie powszechnych, tanich i dostępnych usług. Ograniczenia wolności gospodarczej, monopole, koncesje i gwarancje państwa, uniemożliwiają konkurencje i kreowanie korzyści dla narodu. Doboszyński w dłużnikach dostrzega ofiary systemu bankowego, nie dostrzega tego że często dłużnicy płacą za własną bezmyślność, a patologie w systemie bankowym są owocem regulacji tego sektora przez państwo.

Własność

Doboszyński miał racje domagając się upowszechnienia własności. Niestety mylił się co do przyczyn dla których upowszechnienie własności jest niezbędne. Uważał bowiem że upowszechnienie własności uchroni przed rewolucją. Błąd Doboszyńskiego polega na tym że brak własności wcale nie determinuje niepokojów społecznych. Brak własności działa wręcz odwrotnie, bieda powoduje konformizm, rezygnacje i zgodę na rzeczywistość. Dlatego też mieszkańcy krajów socjalistycznych są tak bardzo bezwolni wobec władz, a mieszkańcy krajów kapitalistycznych skłoni do walki o swoje prawa. Własność jest potrzebna by ludzie nie zgadzali się na zło w otaczającej rzeczywistości. Własność potrzebna jest by walczyć ze złem. Gdyby Doboszyński znał ekonomie klasyczną czy katolicką naukę społeczną miał by dobre argumenty na rzecz upowszechnienia własności. Niestety argumenty Doboszyńskiego w tej i innych sprawach są nieadekwatne, a przez to dla szkodliwe.

Doboszyński postulował uspołecznienie własności. Niestety i ten pomysł jest szkodliwy. Społeczeństwo nigdy nie zadba o własność, tak jak dbał by o nią prywatny właściciel. Właściciel chcący osiągać zysk, czyni swą własność społecznie użyteczną. Naród bardziej korzysta na prywatnej niż uspołecznionej własności.

Etatyzm

Niestety Doboszyński hołdował zabobonowi że kolektyw wyrażający się w urzędasie jest mądrzejszy od jednostki. Dlatego Doboszyński uważał że pewne formy własności muszą być kolektywne, bo są zbyt skomplikowane dla głupich jednostek, a urzędnik z racji bycia urzędnikiem, w magiczny sposób jest zdolny je postrzec i zrozumieć. Doboszyński twierdził że dyrektor państwowego przedsiębiorstwa, ma taką sama przestrzeń działania jak prywatny przedsiębiorca. Doboszyński mylił się. Prywatny przedsiębiorca jest uzależniony od woli konsumentów. Dyrektor przedsiębiorstwa publicznego może bezkarnie marnować, nie swoje, publiczne pieniądze na nikomu nie potrzebną produkcje i inwestycje. Deficyt publicznego przedsiębiorstwa i tak pokryje państwo.

Rola państwa

Według Doboszyńskiego państwo ma nie dopuścić do rozwarstwienia ekonomicznego. Tym samym Doboszyński doprowadził by do usunięcia podstawowego motywu pracy i degeneracji społeczeństwa. Ludzie pracują by osiągnąć lepszy status społeczny, którego wyznacznikiem jest majątek. Większy majątek jest nagrodą za większy wysiłek, cięższą prace, dostarczanie konsumentom dóbr i usług o wysokiej jakości i niskiej cenie. Brak nagrody, skutkował by tym że konsumenci, byli by pozbawieni tego czego potrzebują. Tracił by na tym cały naród. Pomysły niedopuszczania do rozwarstwienia ekonomicznego realizowane są przez socjaldemokratyczne reżimy za pomocą progresywnej skali podatkowej. Pomysły taki skutkują nędzą i patologiami społecznymi.

Bariery prawne w rozwoju gospodarki

Doboszyński, realnie na szkodę Polski, domagał się wprowadzenia prawnych barier w rozwoju gospodarczym. (str.110) ?Konieczny jest przeto ustawowy zakaz zakładania nowych wytwórni w istniejących już ośrodkach miejskich i przemysłowych.? Doboszyński chciał by ład gospodarczy kreowało państwo. Pomysły taki w Polsce i na całym świecie zawsze kończyły się nędzą i upadkiem państwa.

Doboszyński chciał aby ustrój gospodarczy opierał się na korporacjach zawodowych. Pomysł ten jest szkodliwy. Korporacje zawodowe dbają o swój interes kosztem konsumentów. Solidarność zawodowa skłania do tolerowania w środowisku zawodowym osób dokonujących czynów sprzecznych prawem. Ludzie zdolni z poza środowiska korporacji zawodowej nie są dopuszczani na rynek by chronić monopol na zyski członków korporacji. Korporacje zawodowe odpowiadają za zawyżanie cen, niedostępność towarów i usług dla konsumentów. Konsumentów czyli narodu, który odnosił by korzyści z wolnego rynku dóbr i usług, z konkurencji i walki między podmiotami świadczącymi usługi. Doboszyński uważał że celem korporacji jest uspołecznienie warsztatów pracy. Pomysł te oznacza że realnym właścicielem warsztatu pracy miała by być korporacja. Realne uprawnienia właścicielskie ma ten kto dyktuje warunki. Tracić będą na tym będą i konsumenci i producenci. Korzystać kadra zarządzająca korporacją. Ludzie pobierający profity od bycia we władzach korporacji, bez ponoszenia kosztów czy ryzyka tak jak przedsiębiorcy.

Doboszyński domagał się ceł. Szkodliwość tego pomysłu polega na tym że cła nie pozwalają narodowi korzystać z taniej zagranicznej produkcji. Tym samym przy życiu utrzymuje się przedsiębiorstwa anachroniczne, nie pozwalając na rozwój krajowego przemysłu nowoczesnych technologii. Polska otoczona cłami pogrąża się w stagnacji i regresie gospodarczym. Polska otoczona cłami staje się krajem słabym i podatnym na agresje. W wypadku Polski otoczonej agresywnymi, imperialistycznymi krajami dążącymi do likwidacji Polski i Polaków, cła i inne przejawy etatyzmu czy interwencjonizmu są aktem głupoty albo świadomego sabotażu.

Miał racje Adam Doboszyński gdy pisał że rząd ustawami o ochronie lokatorów uderzył w interesy polskich katolickich kamieniczników. Piłsudczycy żydom dali przywilej nie podlegania tej szkodliwej ustawie.

Miał też racje Doboszyński gdy przeciwstawiał się standaryzacji domów i uniformizacji mieszkań w duchu lewicowego egalitaryzmu. Doboszyński był zwolennikiem samodzielnego budowania przyjaznych domów zgodnych z indywidualnymi upodobaniami. Idea ta pozwala unikną destruktywnej roli blokowisk w kreowaniu patologii społecznych.

Dekoncentracja

Doboszyński domagał się także by, to nie rynek, a instytucje publiczne określały kto i co ma produkować. Miały by takie rozwiązania uniemożliwić koncentracje kapitału. Dekoncentracja kapitału jest potrzebna, według Doboszyńskiego, do zachowania pożądanych relacji moralnych w społeczeństwie, ze względów obronnych i dla uniknięcia ukrytej władzy w spółkach akcyjnych.

Z dekoncentrowane miało by być hutnictwo i energetyka. Doboszyński już w 1934 roztaczał wizje powszechnej, zdekoncentrowanej energetyki atomowej i słonecznej. Zapewne reaktory atomowe mieli byśmy wyklepywać w przydomowych warsztatach.

Dekoncentracja sprzeczna jest też z interesem ekonomicznym narodu. Często dzięki dużej produkcji (korzyści skali) można produkować dużo, tanio, zachowują wysoką jakość i dostępność, towarów i usług.

Uspołecznienie przedsiębiorstw

Uspołecznienie przedsiębiorstw nie jest równoznaczne, dla Doboszyńskiego, z upaństwowieniem i rządami biurokracji. Doboszyński postuluje kolektywny zarząd przedsiębiorstwem. Błąd Doboszyńskiego polega na tym że uspołecznienie przedsiębiorstw jest odebraniem prawa własności przedsiębiorcom, co skutkuje brakiem odpowiedzialności za zakład i jego zniszczeniem, na czym traci całe społeczeństwo, cały naród. Ludzie troszczą się bardziej o swoje niż o społeczne czyli niczyje. Mienie publiczne ulega zniszczeniu lub rozkradzeniu. Doboszyński popełnia ogromny błąd nie dostrzegając że zarząd, władza kolektywna jest mniej efektywna i bardziej nieodpowiedzialna od władzy jednostki. We władzy kolektywnej dochodzi do rozproszenia odpowiedzialności, a przez to do podejmowania szkodliwych i kosztownych decyzji, za które nikt nie odpowiada. Uspołecznione miały by być według Doboszyńskiego spółdzielnie, spółki akcyjne. Akcjonariat nie mógł by być anonimowy.

Doboszyński, wbrew np. Konecznemu czy Rybarskiemu domagał się upaństwowienia kolei, poczty, telefonów, przemysłu wojennego i portów. Upaństwowienie miało służyć nie dopuszczeniu do powstania prywatnych monopoli. Pomysłu Doboszyńskiego są szkodliwe, najskuteczniej przed monopolami chroni wolny rynek. Szkodliwość monopoli dla społeczeństwa jest niezależna czy są to monopole prywatne czy państwowe. Monopole uniemożliwiają konsumentom dostęp do tanich, różnorodnych, zgodnych z oczekiwaniami, dóbr i usług o wysokiej jakości.

Doboszyński domagał się by samorządy posiadały wodociągi, kanalizacje, gazownie, elektrownie. Niestety Doboszyński nie zauważał że własność samorządowa obciążona jest takimi samymi wadami jak własność państwowa.

Drogą do uspołecznienia przedsiębiorstw miało by być ich unarodowienie. Czyli przejecie na drodze drobnych odszkodowań. Proces taki przeprowadzony przez NSDAP w Niemczech, zakończył się przejęciem przedsiębiorstw, nie przez naród niemiecki ale przez klikę rządzącą NSDAP.

Celem ruchu narodowego winno być by Polacy byli wolnym narodem, a gwarancją wolności jest tylko własność prywatna. Własność kolektywna jest zawsze zagrożeniem dla własności prywatnej i wolności.

Ubezpieczenia społeczne

Doboszyński, zgodnie z rzeczywistością, uważał że ubezpieczenia społeczne są zbyt duże. W ?Gospodarce narodowej? pisał (str.127) ?dziś ubezpieczenia te [przymusowe daniny dla instytucji publicznych] są zamaskowaną formą podatku, mającego na celu utrzymanie jak najliczniejszej rzeszy zwolenników rządzącego w danej chwili reżimu?. Doboszyński chciał innej formy ubezpieczeń społecznych. Doboszyński nie pisze jak by ta inna forma ubezpieczeń miała wyglądać. Podstawowym błędem Doboszyńskiego jest to że nie dostrzegł on destruktywnej roli ubezpieczeń dla narodu. Ubezpieczenia pozbawiają ludzi zarobionych przez nich pieniędzy. Ludzie nie mogą rozsądnie inwestować tych pieniędzy. Urzędnicy, w zgodzie ze swoją naturą marnują te pieniądze na budowanie totalitaryzmu państwowego. Skutkiem czego jest nędza i demoralizacja. Ubezpieczenia emerytalne uniemożliwiają biologiczne przetrwanie narodu. Rodzice miast mieć dzieci i inwestować w nie jako zabezpieczenie na starość, pokładają wiarę w mrzonki o opiece emerytalnej ze strony państwa. Dodatkowo wysokie koszty ubezpieczeń uniemożliwiają posiadanie dzieci i są przyczyną bezrobocia. Jedna patologia jest przyczyną następnych.

Miał racje Doboszyński głosząc że własny kapitał zainwestowany w przedsiębiorstwo, lepszy jest od emerytury.

Podatki

Ma niewątpliwie Doboszyński racje że wysokie, nie ustanie rosnące, i progresywne podatki to wymysł żydo masońskiej bolszewi. Miał też racje, że podatki, są potrzebne tylko oszołomionej zabobonami i leniwej, pasożytniczej klasie próżniaczej, żerującej na narodzi (pachołkom judeo masonerii -biurokratom i inteligencji utrzymywanej z podatków). Doboszyński twierdził że podatkowa (str.213) ?progresja niszczy rdzenne warstwy średni, bez których nie może istnieć zdrowe społeczeństwo?(co jest celem masonerii), służy niewolniczej eksploatacji narodów. Według Doboszyńskiego, i zgodnie z prawdą, ściąganie podatków według skali progresywnej jest nie efektywne i prowadzi do nadużyć. Doboszyński, bardzo realistycznie, uważał że podatki, tak jak monopole, szkodzą całemu narodowi, niszczą podatników, uderzają tylko w uczciwych i nie dają zysków państwu. Doboszyński, w trosce o Polskę, akceptował tylko niskie podatki. Uważał, słusznie, że przedsiębiorcy przerzucają podatki na konsumentów. Adam Doboszyński domagał się likwidacji haniebnego podatku spadkowego, instrumentu likwidacji rodziny. Doboszyński twierdził (str.219) ?główny skutek wysokich podatków to przesuwanie się własności w ręce żydowskie?. Podatki , w upragnionym przez Doboszyńskiego, państwie narodowym miały być: proporcjonalne nie progresywne, pobierane tylko w takiej wysokości by zaspokoić podstawowe potrzeby państwa, stałe bez wprowadzania coraz to nowszych, różnorodne, niskie. Doboszyński pisał że (str.220) ?niskie podatki rozkładają się sprawiedliwie, wysokie zaś podatki są zawsze niesprawiedliwe?. W państwie Doboszyńskiego, dzięki temu że państwo oddało by swoje funkcje organizacjom poza rządowym, podatki mogły by być niskie (str.220) ?Podatki nie tylko dla tego muszą być niskie, by były sprawiedliwe; muszą być również niskie i dlatego, by społeczeństwu pozostawić do dyspozycji pewne środki, którymi mogło by dysponować na potrzeby zbiorowe, ale dysponować niezależnie od władzy czy to państwowej czy samorządowej, i nie zależnie od wszelkiego przymusu.? Doboszyński przypominał że daniny przymusowe stanowiły przed I wś. kilka procent. Najwyższe podatki były we Włoszech 8%, Belgii 8%, we Francji i w WB kilkanaście %. Za te pieniądze WB utrzymywała imperium a Francja subsydiowała swoich obywateli. W II RP obciążenia podatkowe wynosiły kilkadziesiąt procent. Gdy (str.221) ?10% stanowi optimum podatkowe [...] górną granice nieszkodliwego opodatkowania. Podatki, według Doboszyńskiego, mogą być ograniczone dzięki: odciążeniu (str.220) ?państwa i samorządu z szeregu funkcji, które do nich absolutnie nie należą?, powrotowi do ?pięknej staropolskiej tradycji bezpłatności pewnych urzędów?, kasacji ?szeregu instytucji, które służą u nas interesom różnych międzynarodówek?, oczyszczeniu gospodarki publicznej ?z jawnych i ukrytych subsydiów na rzecz rozlicznych protegowanych ludzi i organizacji?, radykalnemu zmniejszenia liczby funkcjonariuszy publicznych. Doboszyński, słusznie, uważał że niskie podatki i ograniczenie wydatków publicznych spowoduje rozwój gospodarczy Polski. Niestety, potrzebne Polsce, propozycje podatkowe Doboszyńskiego nie znalazły zrozumienia w oczach dyktatury piłsudczyków niszczących Polskę.

Władza elit

Jednocześnie Doboszyński głosząc hasła uspołecznienia władzy w przedsiębiorstwach i upowszechnienia własności domaga, się by to elity rządziły w gospodarce. Władza elit miała by być alternatywą dla masonerii. Zapewne, całkiem przypadkowo, elitę miał by stanowić Doboszyński, jego przyjaciele i rodzina. Propozycja Doboszyńskiego jest nie do za akceptowania. Tylko wolne społeczeństwo, suwereni konsumenci są realną alternatywą dla władzy masonerii czyli tajnych zgromadzeń czerpiących korzyści z krzywdy społeczeństwa, z możliwości ingerowania w życie jednostki.

Doboszyński domagał się jednocześnie reaktywacji społeczeństwa stanowego. Idea ta nie, dziś realizowana w trzeciej RP, skutkuje niedopuszczeniem do dobrobytu większości społeczeństwa. Państwo, naród, społeczeństwo traci zdolności jednostek z marginalizowanych klas. Pasożytnicza klasa rządząca monopolizuje dostęp do edukacji, zdrowia, rekreacji, rynku i pracy przynoszącej dochód. My społecznie i ekonomicznie upośledzona większość, my Polacy, my prawdziwi Katolicy, bierzemy udział w grze, której warunki na starcie skazują nas na klęskę i życie w ubóstwie.

Doboszyński przeciwstawiał się istnieniu inteligencji jako odrębnego stanu społecznego.

Natura społeczeństwa

Publicystyka Doboszyńskiego pokazuje, jak autor był oszołomiony otaczającą go rzeczywistością, jak emocje i ignorancja w wielu dziedzinach, przy wielkim pobudzeniu emocjonalnym, pozwalały mu pisać naraz, rzeczy głupie i szkodliwe, mądre i bezdyskusyjne. Publicystyka taka utrudnia polemikę, wymaga żmudnego oddzielania ziarna od plew. Doboszyński twierdził że leseferyzm wyzwala w ludziach bestie, gdy naprawdę jest odwrotnie. Bóg wyposażył naszą naturę w cnoty moralne, którym wolność pozwala rozkwitać. Brak wolności, stan sprzeczny z naturą którą człowiek ma od Boga, powoduje odrzucenie moralności i przemianę ludzi w bestie. Doboszyński ma racje że tam gdzie nie ma moralności jest zniewolenie, niestety nie dostrzega że tam gdzie wolności i moralności próżno szukać.

Doboszyński chciał zmieniać, najpierw naturę społeczeństw, obyczaje, kulturę, za pośrednictwem organizacji. By zmienić rzeczywistość. Dostrzegał potrzebę propagowania wartości, nie obecnych w życiu społecznym. Można dostrzec w publicystyce Doboszyńskiego chęć stworzenia nowego narodu, wolnego od cech uważanych przez Doboszyńskiego za niepożądane. Środkiem zmiany narodu, ma być zniszczenie jego dotychczasowej tożsamości i wykreowanie nowej.

Jan Bodakowski
Autor jest politologiem. Absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się podburzaniem do Katolickiej Kontrrewolucji by odzyskać wolność daną od Boga.