niedziela, 15 marca 2009

Antykonsumpcjonizm- egzaltacja ubóstwa i nudy

Opieszałość charakteryzująca wiele z narodów, które tak długo żyły pod jarzmem komunistycznej tyranii, była dodatkowo podkreślona przez fakt, że każdy musiał tam pracować mniej lub bardziej za darmo dla państwa. W zamian jednak nikt nie musiał pracować za dużo, a o solidne wykonanie pracy nikt nie dbał, ponieważ nikt - z wyjątkiem uprzywilejowanej nomenklatury - nie miał możliwości systematycznego poprawiania warunków życia - to była wegetacja.

Ale - z pewnego punktu widzenia - wegetacja to odpoczynek, a sam odpoczynek - nawet jeżeli łączy się z nędzą - może być także sposobem używania życia dla wielu ludzi, a nawet i dla całych narodów. Jest to styl życia właściwy ludziom przegranym.

Tak więc wprowadzono w mentalność tych narodów przekonanie, że nie warto jest ciężko pracować, aby produkować więcej. Według obrońców lenistwa bowiem nie warto podejmować wysiłku. Lepiej jest pracować jak najmniej, a przy tym mniej jeść, dużo odpoczywać i dużo pić - niż ciężko pracować, dobrze jeść i stale poprawiać swoje warunki życiowe.

Konieczne, pożyteczne, zbyteczne
Wobec tego - co znaczy "konsumować"?

Pierwszą rzeczą, jaka przychodzi na myśl, jest: jeść - co na pewno zawiera się w pojęciu "konsumować". Jednakże konsumowanie oznacza także inne przyjemności życia, niekoniecznie te, do których mają dostęp wyznawcy Mamona (dla nich drzwi konsumpcji są szeroko otwarte), ale takie, które przynoszą większy lub mniejszy dobrobyt, w zależności od naturalnych apetytów. Słowo"konsumować" zawiera więc także to wszystko, co odwołuje się do szlachetnych dążeń ludzkiej natury.

W przypadku konsumpcji w zakresie danego miasta może istnieć wiele pozycji, które nie są w żadnym razie konieczne do zaspokojenia głodu, ani - ściśle mówiąc - niezbędne do życia, jak na przykład trzy lub cztery wielkie teatry, przedstawiające w swych sztukach takie wartości artystyczne, jakie część ludności będzie z radością oglądać. Ciekawe muzeum, galeria sztuki oraz doskonały system kolejki podziemnej - też będą należeć do tej kategorii. W ten sposób pojęcie konsumpcji obejmuje to wszystko, co jest niezbędne do życia, ale również to, co jest pożyteczne,a nawet to, co jest zbyteczne, ale czyni życie przyjemnym.

Matka rodziny wchodzi do sklepu i widzi figurkę porcelanową pasterki z owieczką. Matka myśli sobie, że ta figurka będzie pasowała do stolika do kawy w jej salonie. Kupuje figurkę, czyli "konsumuje". Nie znaczy to, że zamierza ona"zjeść" przedmiot z porcelany, ona go tylko nabywa dla każdego, kto na niego będzie patrzeć. Jednakże i to jest prawdziwa konsumpcja.

Typowo socjalistyczna teza
Powstaje w naszych czasach pewna teza - i jeżeli przyjrzymy się jej z bliska - od samego początku rozpoznamy jej socjalistyczny charakter:

"Zakładając, że jedni ludzie mają dużo, a inni mało, konieczne jest, aby ci pierwsi zatrzymali tylko to, co im potrzeba do życia, i oddali nadwyżkę tym drugim. Jeżeli ci pierwsi zdobywają i przechowują luksusowe i komfortowe przedmioty, będą więcej konsumować. Będą dużo jeść, dużo pić, wyjeżdżać na kosztowne wakacje. Gdy wyjadą w podróż, będą lecieć samolotem, w wielu wypadkach własnym, będą lądować na własnym lotnisku itd..."

Tymczasem - według antykonsumpcjonistów - nikt nie powinien mieć więcej, niż koniecznie potrzebuje do życia. Wobec tego nikt nie ma prawa wydawać na helikoptery, wyjazdy czy figurki. Każdy powinien wydawać z korzyścią dla wszystkich. Według nich, człowiek pracowity, obdarzony przez Boga wielką zdolnością do pracy postępuje odpowiednio, gdy oddaje owoce swej pracy innym. Jeżeli zatrzymuje dla konsumpcji własnej (lub swojej rodziny) to, co zarabia - wtedy jest wielkim egoistą.

W rezultacie w społeczeństwie - w którym nikt nie ma żadnej korzyści z tego, że pracuje więcej niż inni - nikt nie chce pracować więcej niż inni! Będzie to społeczeństwo o strukturze dającej przewagę lenistwu, a krzywdzącej pracowitego, bez względu na jego pochodzenie klasowe. W takim społeczeństwie dostatek praktycznie zniknie.

Voltaire - człowiek bardzo zły, nikczemny ateista i zażarty promotor idei rewolucyjnych, ale człowiek obdarzony dowcipem (dzięki któremu uczynił europejskiej tradycji wiele złego) - pewnego razu wypowiedział równie subtelne jak głębokie zdanie: "Rzecz zbyteczna, oto rzecz bardzo potrzebna..."

To stanowi przeciwieństwo doktryny antykonsumpcyjnej.

Aby stworzyć zachętę do pracy, należy odpowiednio wynagradzać tych, którzy pracują. Dla dobra społeczeństwa jest więc konieczne, aby ci, którzy są najzdolniejsi, najwydatniejsi, najproduktywniejsi - jednym słowem - lepsi w pracy, lepiej zarabiali. Inaczej społeczeństwo gnuśnieje i wpada w nonkonsumpcyjność. Z niej zsuwa się w stan chronicznej, leniwej i pełnej frustracji biedy, która z kolei dąży do barbarzyństwa.

Narody bogate i biedne - oszukańcza dychotomia Według opinii konsumpcjonistów, świat jest podzielony na dwie części: narody bogate i narody biedne. Bogate - USA, Kanada, państwa zachodnie, Japonia - konsumują. Po drugiej stronie są narody Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji - które nie dorastają do poziomu Europy i Ameryki Północnej.

Według zwolenników antykonsumpcjonizmu, Północna Ameryka, Europa i Japonia - wszyscy konsumpcjoniści - uciskają narody biedne, wykorzystując je za pomocą wszelkiego rodzaju handlu. W konsekwencji eksploatowane kraje - nie konsumujące - powinny zorganizować kontrofensywę przeciw światu konsumującemu, zmuszając go do obniżenia poziomu konsumpcji, do zejścia do poziomu świata ubogiego.

W takich warunkach wszyscy znajdą się w sytuacji, jaką komunistyczni dyktatorzy narzucili Rosji i państwom satelickim dawnego sowieckiego imperium, oraz w sytuacji podobnej do tej, do jakiej doprowadził swych nieszczęsnych rodaków stary tyran na Kubie.

Uznać zrównoważony konsumpcjonizm W obliczu tego zacofanego antykonsumpcjonizmu, musimy opowiedzieć się za sprawiedliwym i proporcjonalnym konsumpcjonizmem. Bogate narody, nie usiłując narzucać biednym warunków niemal nie do zniesienia, powinny usiłować ożywić produkcję swych biednych współbraci. Powinny pomóc im w zdobyciu odpowiednich zarobków i odpowiedniego poziomu życia, a ten dałby ochotę dla przyjemności i smaków konsumpcjonizmu i zachęciłby ich do cięższej i lepszej pracy.

"Damy wam pieniądze, jak długo będziecie pracować" - powinny powiedzieć narody bogate. "Stańcie się produktywni i starajcie się uzyskać własnym wysiłkiem wszelkie dobra, jakich pragniecie. Jeżeli wasze rzetelne wysiłki nie dadzą rezultatu bez waszej winy - wtedy możecie wyciągać rękę po pomoc. W takim wypadku my uznamy, że naszym obowiązkiem będzie spełnić wasze prośby i chętnie zrezygnujemy z naszej nadwyżki, aby dać wam to, co jest wam potrzebne".

Uczynić jednak ze światowego współżycia ligę, w której najzdolniejsze narody pracowałyby nadaremnie, bez żadnego pożytku dla siebie - dla niezdolnych, leniwych i wałkoni - to nie do przyjęcia. Gloryfikowanie lenistwa jest właściwością socjalizmu i komunizmu, a nie katolickiej doktryny i cywilizacji chrześcijańskiej. A właśnie do tego pragnie nas sprowadzić indolentny i zapijaczony antykonsumpcjonizm, wróg cywilizacji, dobrego samopoczucia i dobrobytu wszystkich ludzi.

Plinio Correa de Oliveira

--------------------------------------------------------------------------------

Autor to były poseł do Kongresu Brazylii, pisarz i prawnik, profesor historii nowożytnej i współczesnej na Uniwersytecie Katolickim w Sao Paulo. Był założycielem Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (TFP) w Brazylii, któremu przewodniczył do śmierci w 1995 r. Stowarzyszenia TFP są obecnie największym ruchem antykomunistycznym o inspiracji katolickiej w Ameryce Łacińskiej. Podobne stowarzyszenia istnieją również w Ameryce Północnej, Europie i Australii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Byle z głową!